Dzieci Lwa.



; Dzieci Lwa ; gdyby nie powstała na kanwie fikcji literackiej mogłaby uchodzić za niezłą prozę uszytą na miarę, chylącą czapki ku prawdzie. Bo zazwyczaj diabeł tkwi w szczegółach, a tych było mnóstwo by móc uważać powieść za fakt, a nawet za niezły reportaż przygodowy. Marcin Meller zbliżył mnie do swoich opowieści w ; Czerwonej ziemi ; która bardzo mile załechtała moje ego, pomyślałam sobie ; a przeczytam na spokojnie, ; ( jakby to było możliwe w moim przypadku ), zaskoczenie tak niebywałą lekką narracją która robi zazwyczaj największą robotę, bo wciąga to raz, a dwa to fabuła. W ; Dzieciach lwach ; mamy wątek podejrzenia, postawienia głównej postaci przed faktem oskarżenia, by móc udowodnić swą niewinność musi wrócić do zdarzeń minionej dekady i odtworzyć klatka po klatce wszystko to co spowodowało że kubeł pomyj o mały włos nie zrujnował mu kariery reporterskiej i życia osobistego. Całą burzę rozpętała informacja która dostała się do mediów ( wiadomo co się dzieje w takiej sytuacji ), oskarżając go o odpowiedzialność za śmierć przyjaciela. Aby móc udowodnić że jest czysty, wracamy do wspomnień z lat 1987r. by móc poznać Maxa, Wiktora i podróż do Gruzji. Trzeba pamiętać że Gruzja w toczącej się wojnie zbierała żniwo nie tylko w rebeliantach, cywilach, ale przypadkowych osobach które znalazły się w nieodpowiednim miejscu i czasie, to tam kręcąc materiał o wojnie poznają Tamunę która inspiruje Maxa do wielu decyzji. Wiktor zauważa wielką zmianę w przyjacielu, że ten zwariowany, wesoły chłopak staje się dziwny, dziki, przeobraża się w kogoś obcego, narkotyki, tani bimber, a wojna wojną, ich relacje stają się bardzo wrogim nastawieniem, oskarżenia wiodą ku Ilonie pozostawionej na Polskiej ziemi. Czy doszłoby do śmierci Maxa, komu zależało na wycięciu fragmentu materiału i pogrążeniu Wiktora? 

; Lepiej ponieść śmierć ze sławą niż bez sławy w hańbie żyć.;

                            - Szota Rustawieli

Wspomnienia są cudowną pamiątką do której zawsze można wrócić i poczuć emocje, w powieści Marcina Mellera te akurat stanowiły asekuracje lub koło ratunkowe dzięki któremu udaje mus się dojść prawdy. Powrót do miejsca które skażone wojną ukazało swoje prawdziwe oblicze w chwilach gdzie ich młodość rozkwitała nadając koloryt energii, pomysłów, młodość jak wiadomo kieruje się impulsem, nie zna strachu, lęku, idzie jak do przodu bez obawy że śmierć zagląda im w oczy. W książce nie tylko jasno jest przedstawiony obraz zawieruchy wojennej, ale gruzińska kultura, tradycje, charaktery i temperament. Otwartość gospodarzy, ich łagodne i wesołe usposobienie, ale upór, determinacja, muzyka daje zlepek niebywałego usposobienia. Opisane sceny bitwy, zobrazowanie, ten szkic realnie obsadził mnie jako czytelnika w roli obserwatora który znalazł się w epicentrum zdarzeń, dając upust emocji, czując zmysłami to napięcie. Ale powieść to nie tylko podróż w poszukiwaniu prawdy, to ukazanie relacji jaka dokonywała się poprzez przemianę w dwóch przyjaciołach którzy szli ręka w rękę, uważając że się absolutnie znają, że mogą na siebie polegać, dopuszczając wątek miłosny, co mogło pójść nie tak? Dwa różne osobowości, dwa różne charaktery, jedno miejsce, dwie kobiety, lata dziewięćdziesiąte, niesamowite wejście w przeszłość by móc odnaleźć odpowiedzi które można było obsadzić w teraźniejszych realiach. Czy książka mocna? przygodowa, sensacyjna, lekko się czyta, sarkastyczno, ironiczna, ciekawa, inspirująca, nie banalna, nie sztampowa, inna, bo w sumie to powieść o poszukiwaniu siebie, to zaglądaniu w głąb i odkrywaniu tego kim jesteśmy tocząc niekiedy  własne wojnę domowe. Polecam.

Wydawnictwo: WAB

; Jeżeli nam zabraknie sił, zostaną jeszcze morze i wiatr, nadejdzie nasz czas.;



Komentarze