Bajtel



 Za oknem deszcz, wiatr targa konarami, mimo iż to lipiec, skłania do pozostania w domowych pieleszach. W takich chwilach zasiadam w fotelu ( korzystając z uroku urlopu ), zatapiam się w lekturze o której wiem nie wiele, a jednak, ciekawość to jednak pierwszy stopień do piekła. Po zapoznaniu się ze Złym Domem, Magdaleny Majcher, dziś trzymam w ręku Bajtla, a to oznacza że będę musiała wyruszyć w podróż na Śląsk, gdzieś do Szopienic kierując się do patologicznej dzielnicy Kielc. Kryminał zaczyna się od prologu, a potem wgłębiamy się powoli w fabułę, krocząc wątkami potykam się o emocje jakie tutaj mają miejsce i budują klimat pewnej grozy. Zahaczamy o rok 1995, gdzie poznajemy uroki lub ich brak Górnego Śląska, familoków, nędzy i dosłownej rozpaczy, zagłębia kopalń i bezrobocia, alkoholu i totalnej patologii społecznej. Rodzina Urszuli Olczak, mąż alkoholik, degenerat z ręką ciężką jak młot, ona sama uwięziona gdzieś pomiędzy przeszłością i obrazkiem takiej samej familii jaką stworzyła z Antkiem. Dzieci które z kluczem na szyi biegały po dworze, Jola która zaginęła jakby zapadła się pod ziemię. Przyjaciółka wskazała na nauczyciela z matmy, ale ten miał alibi, garść pretensji, a ona żal. Coś wisiało w powietrzu, jakaś nić tajemnicy, jakaś zagadka...

; Bieda przeczy matematyce: gdy się ją podzieli na więcej ludzi, nie staje się mniejsza. ;

W latach 1998 r. zaginęła Dorota, jej ciało zostaje odnalezione w pobliskim stawie, świadek podczas przesłuchania twierdził że została wciągnięta do czerwonego samochodu, brak numerów rejestracyjnych, świadków, bo osoba którą policja przesłuchiwała był chłopcem o niepełnosprawności intelektualnej. Czy można było mu zawierzyć i ruszyć tym tropem? Sprawą nie tylko zajmuje się komisarz Kwiatkowski ale włączony do śledztwa został Borys Dyrda, doświadczony dziennikarz. Badając sprawę, odkrywa, że w przeszłości takich zaginięć nastolatek, dziewczynek jest wiele, każda sprawa zostaje umorzona, a czas zaginięcia zostaje odnotowany jako jesienno -zimowy. Im głębiej Borys się zanurza, tym dostrzega wiele podobieństwa, a prawy łączą się w jeden ciąg podobnych zdarzeń. Czy uda znaleźć mordercę? Jakie będzie wielkie zaskoczenie końca tej nieprzyjemnej historii. Czego dowiecie się na końcu i czy morał może nieść przesłanie lub przestrogę? Czy aby na pewno znamy swoje dzieci?



; Bieda oznacza, że wszystkie życiowe szanse umykają sprzed nosa. ;

Pomieszana fikcja literacka niesie prawdę jaka miała miejsce w późniejszych latach na Śląsku, ten pierwszy tom stał się dla autorki inspiracją do powstania fabuły i tematu jaki każdego zainteresuje. Czytałam książkę z wielkimi wypiekami ( bez przesady ), na wydechu, wciągnęła mnie akcja, głęboki obraz życia rodzin borykających się z uzależnieniem i nie tylko. Tutaj właściwym porównaniem stanowi trudny start dzieci tychże rodzin pozbawionych nadziei, powielających te same błędy co wcześniejsze pokolenie, bezrobocie, brud, smród, ubóstwo, stagnacja, beznadzieja, przemoc domowa która niemal wryła się w cegły familoków, która nikomu nie zaprzeczała, stała się elementem krajobrazu jak kominy kopalń. Temat trudny, zaginięcia dzieci, to ciężki kaliber, łapie za serce, pokazuje emocje matek, lub ich brak, wypaczenie ludzkich odruchów, w tym troski, empatii, tolerancji. Kłamstwa i zmowa milczenia, intryga, strach, wstyd, a przede wszystkim bezradność która wyklucza przed walką o lepsze jutro, przyszłość dla siebie i dzieci. A zaginione dzieci, kim były w wieku dwunastu lat, dziewczynki, jeszcze dzieci a już kobiety...skąd ta pewność, czy chęć wyrwania swojego życia z korzeniami musiała nieść tak wielką cenę? 

Mocna, głęboka, dosadna, z jajem, z szybką akcją, charakterystycznymi postaciami, trudna, mglista, smutna, z nadzieją, wykluczeniem, polecam na każdą porę roku, nie tylko na urlop. 

Wydawnictwo: WAB


Komentarze