„Książki nie mają właściwości róż; dlatego nie szukajmy wciąż najświeższych.”
Wrzesień za pasem, ponoć w lesie wrzosy mają swój czas, kwitną pełną parą jak grzyby po deszczu uwidzi się maślaka, kozaka, podgrzybka ( chociaż w Turkowskim lesie susza, to nadal cudownie pachnie ściółką leśną, a zieleń aż kuje w oczy, uspokaja i napawa nadzieją), to początek września sugeruje jak coroczny powrót do szkoły. Nowy początek ten powinien być sugerowany na początek nowego, świeżego, nieznanego, kreślimy jak w Nowy Rok plany, podkreślamy cele, priorytety, plany i obowiązki, biegamy za sprawami ważnymi i ważkimi, i ja pobiegnę już w krótce by trzeci rok zasiąść w szkolnej ławce. Syn się śmieje mówiąc:
- Mamo razem będziemy kończyć szkołę, ja podstawową a Ty swoją...
Zaduma mnie wzięła, bo kiedyś, dawno temu owszem po ukończeniu Zasadniczej Szkoły Zawodowej w kierunku INTROLIGATOR ( nie mylić z aligatorem i oprawą skóry w buty i torebki ), uzyskując stopień czeladnika, stałam się świadkiem upadku tego zawodu. A podobało mi się bardzo oprawa książek, prac dyplomowych, magisterskich ( po przeczytaniu jednej pracy dostałam oczopląsu i braku zrozumienia, bo język absztyfikanta był bardzo zawiły i dla mnie kosmiczny ), segregatory, teczki, klepanie klajstru, kurz i zapach książek...powędrowałam do Liceum po zawodowego na kierunek ogólny, zaliczyłam rok i rzuciłam szkołę w cholerę tłumacząc sobie wówczas : a na co mi to...Dziś powiedziałabym że może to nie wiele w porównaniu ze studiami ale zawsze coś...Człowiek musi dorosnąć, dojrzeć i zrozumieć własne potrzeby. Tak więc będę uczęszczać na wykłady, zdawać zaliczenia, ściągać, czytać i udawać mądrą, chociaż nie uważam się za zbyt głupią, to wiedzy dla mnie nigdy dość.
Tak początek nowego roku szkolnego powinien być mocnym startem w dobre i nie znane a wchodząc do jednego marketu osłupiałam, bo że wiosna przeleciała koło nosa jak osa, że lato pykło niespodziewanie ot z buta, a tu voila! w torbie z zakupami którą nazwę zapożyczyłam od koleżanki GAŁGANEK w szkolną wyprawkę - stanęłam przed wystawką BOŻONARODZENIOWĄ! przecież czas płynie nieubłagalnie! wydaje mi się że zbyt szybko przecieka poprzez palce. Zanim się obejrzę a zacznę zakładać ciepłe swetry, zaczniemy się ubierać w kurki, czapki i szaliki...nie tęsknie za tą dżdżystą porą roku, jestem ot, ciepłolubna.
Pomimo wszystko wzięłam się za pędzel, farby, płótno, kolega zbił blejtram i namalowałam kota, uwidziałam go na jednej stronie, obraz który zawisnął w pokoju i cieszy nasze oczy, powodów do mej dumy jest wiele bo każda metoda by się wyciszyć i pobyć w ciszy i w spokoju daje namiastkę wytchnienia po pracy, a gdzie najlepiej się pracuje, jeśli nie w domowych pieleszach.
Jesienią pójdą druty i wełna, a skoro koniec sierpnia i za oknem gorące nadal lato raczy nas wysokimi temperaturami, polecam na weekendowe leniuchowanie książki które są mega warte grzechu, każdej wolnej chwili.
Komentarze
Prześlij komentarz