Spotkanie autorskie.

 Cześć czołem 🥰


Dziś miałam ogromną przyjemność uczestniczyć w spotkaniu autorskim z Arturem Lodzińskim, lokalnym historykiem, pasjonatą. Spotkanie było kameralne, ale ile wiadomości nabyłam o książce BICZ, jego mieszkańcach począwszy od niemal drzewa genealogicznego po okres teraźniejszości. I wyobraźcie sobie że i trup był, nie inaczej. Atmosfera rewelacyjna, można było się poczuć jak w domu. A wszystko za sprawą Pani dyrektor i Joanna Chalecka-Kuraszyk z których jestem bardzo dumna za ich profesjonalizm i luz. Na takich spotkaniach chce się być i poznawać ciekawych ludzi także  naszego regionu. Każdemu należy się szansa.😍


Każdy z nas pamięta frazę zaczerpniętą od Stanisława Jachowicza ; CUDZE CHWALICIE, SWEGO NIE ZNACIE ; jest odniesieniem się do chwalenia tym co pobudza nasze zmysły, co wprowadza w stan omdlenia - dosłownie - pusząc się i w gwoli ścisłości polecając coś co dalekie jest od naszego rodzimego smaku, kultu, widoków, tradycji. Ot w krótkim słowie - ekscytujemy się czymś co nam nie znane, co budzi zachwyt, emocje, napięcie, a przecież nie od dziś wiadomo że nie trzeba dalekich krajów, aby poczuć egzotykę w miejscu w którym mieszkamy. Autor lokalnej społeczności, przytoczył kilka historii - niebanalnych zresztą - wdrążając co też po kolei nastąpiło, religię, kult, tradycję, wspomnienia, a wszystko to zaczerpnęło się od pierwszych rodowitych mieszkańców którzy osiedli. Tam powstała historia która toczy się do dziś, z wszelkimi przemianami religijnymi, gdzie opowiedziany Bicz jest małą miejscowością w Wielkopolsce, położoną tuż obok Kiszew, Konina, Tuliszkowa, z pięknymi pejzażami, naturą, skansenem. Co takiego uwiodło autora tejże książki że postanowił zebrać materiały i je umieścić na strony powieści dając im drugie życie? Pasja, posiadanie szczypty wścibskiego historyka, który uwielbiał czas spędzać u gospodarzy na poddaszu, grzebiąc się w starych kufrach które wiadomo, skrywają tajemnice. Od punktu do punktu, przeskakując z wątku na wątek, dowiadywał się mnóstwa ciekawych opowieści o babkach, dziadkach, okupacji, ewangelikach, spokojnym życiu. Myślę że nie trzeba wyjeżdżać daleko by poczuć malownicze piękno przyrody, uciec od zgiełku miasta, wtopić się w ciszę i pobyć z naturą. Każde takie spotkanie uświadamia mi, że posiadamy wokół siebie ludzi z pasjami, osoby te charakteryzują się innym hobby, kolekcjonerstwem z którym pragną się podzielić, a my chcemy takich ludzi poznać, od kuchni, co w nich siedzi, co zapoczątkowało tę pasję, obudziło świadomość że można żyć inaczej, tak jak się chce. 


Komentarze