Złote piekło Kołymy.

Pościel nieśli. Niemcy szukali złota i cięli poduszki i pierzyny. Złota nie było, tylko pierze się wysypało i wiatr je uniósł. Zrobiła się chmura. Popłynęła nad ludźmi, potem zawirowała i rozniosła się, rozsnuła gdzieś, chyba po niebie.

Hanna Krall

Czym byłby reportaż, gdyby nie przeprowadzone dziennikarskie śledztwo, wyprawa i podróż w miejsca o których człowiek siedzący na kanapie, nie ma bladego pojęcia o ich istnieniu, o historii która mogła być fikcją, wymysłem człowieka nad czcionką, słowem, fatamorganą, jakże mogła nieść dla naszej nienasyconej wyobraźni obrazy przedstawiające ludzi, obyczaje, kultury, tradycje, niewyobrażalną siłę przekazu jednostek, tysięcy tych dla których dla nas - społeczeństwa XXI w. jest nierealnością, przeszłością i oby nie przyszłością. Ci którzy mają coś do powiedzenia, z pokorą uchylają rąbka tajemnicy, reportaże pokazują świat oczami autora, przenoszą w rzeczywistość którą albo podziwiamy, chylimy głowy, lub niedowierzamy, że gdzieś tam istniał koniec świata. 

Ksiądz Andrzej Zwoliński ( Instytut Wydawniczy Pax ), w swoim reportażu odkrywa Kołym, który w swojej nieoficjalnej nazwie jest najbardziej wysuniętym na północny - wschód rejonem Syberii. W roku 1935 Komitet centralny wysłał do wszystkich organizacji partyjnych poufną informację o nakazie likwidacji wrogów ludu. I tak w kilka miesięcy do obozu wywieziono 30 - 40 tysięcy  mieszkańców Leningradu, także i dzieci od 12 roku życia które skazane były za przestępstwa zdrady stanu. Rotacja osób wywiezionych do Kołymy, obozu pracy która była ostatnim przystankiem przed śmiercią, to skazani i Rosjanie, Japończyki, Chińczyki, Gruzini, całośc stanowiły 80 narodowości w tym Polacy, za brak dokumentów, za słabą wydajność w pracy, za to że niekoniecznie lubił ich sąsiad który doniósł, za byle co można było zostać zapuszkowanym do pociągu bydlęcego, jak pisze autor który pyta byłą więźniarkę łagrów Kołymy, Olgę Aleksjewną.

 ; Za co była pani, w wieku 17 lat skazana na 20 lat katorgi i pięć lat pozbawienia praw obywatelskich? ;

 ta odpowiedziała ;

; Mam 87 lat i ciągle nie wiem za co.  Mieszkałam koło Stanisławowa ( teraz Ukraina ), w 1945 roku wieś otoczyli żołnierze radzieccy. (...), Komendant nakazał sołtysowi oddać  do pracy  w obozach tylu mieszkańców, ile mydeł mieści się w pudle, które władza dostarcza do wsi. Ukryłam się w piwnicy rodzinnego domu, ale wyciągnęli mnie z niej. Sąd w Stanisławowie trwał może minutę. Odczytano mi wyrok, a potem powieziono do Irkucka i dalej - do Władywostoku. Stąd statkiem do Magadanu i ciężarówką do kopalni złota. I tyle. Nikt mi nie wyjaśnił ani nie uzasadnił wyroku. Oskarżono mnie o dywersję i wrogi atak na państwo radzieckie. A ja dotąd nie rozumiem, na czym to miało polegać ; 

Kołym był miejscem gdzie odkryto złoto, więc za pomocą ludzkich rąk wydobywali piasek, płukali, umierali...a umierali w bestialski sposób, egzekucje odbywały się poprzez rozstrzelania, wieszania, topienia, katowania, gazowania, otruwania, aranżowania wypadku samochodowego, głodzenia i wiele innych. Szacunek wielkości zbrodni  skomplikowała się w przypadku tzw. wojen domowych, wyglądało to tak jakby pomieszało się skutek walk między władzą a buntownikami od masakry ludności cywilnej. Ofiary Kołymy pozostały bezimienne, anonimowe, bez grobu i cmentarzy, bez pochówku i pamięci, stanowiły siłę roboczą podpartą numerem. Ci którzy bronili się od śmierci, harowali w temperaturach które nawet spadały do minus 60 stopni Celsjusza, kiedy to ubranie przymarzało do pryczy, niebezpieczne było stanie w miejscu, więc więźniowie podczas apelu skakali, ruszali palcami rąk, nóg, zamiecie powodowały odmrożenia, to wszystko było powodem że umierało aż 70 procent ludności przez zimę która trwała 10 miesięcy. Przydział jedzenia w takich okolicznościach, był oprócz chleba, podawanym przeterminowanymi produktami o niskiej zawartości kalorii. Na wagę złota był poszukiwany tłuszcz, wiec więźniowie uznali, że wykorzystywany smar do maszyn jest nieszkodliwy dla żołądka, wykorzystywali go jako olej. Byli i tacy którzy twierdzili że obóz koncentracyjny w ; Auschwitz ; stanowił miejsce tylko egzekucji, praca nie była tak ciężka a jedyną drogą ku wolności stanowiła kulka w łeb lub Cyklon B. W śród Rosjan, na Syberię przybywali także Polacy. Byli to zazwyczaj jeńcy wojenni, zesłańcy, więźniowie polityczni już od wojen polsko - moskiewskich. Ale też znaleźli się i tacy którzy jak Henryk Wierciński, zesłaniec, który opisał życie i pracę kopaczy złota. Wacław Sieroszewski był bardzo zafascynowany przyrodą, kulturą miejscowej ludności, postanowił on stworzyć słownik jakucko- rosyjski. Jedno co wyróżniało Polaków na tle innych narodów zesłanych do pracy, była niezachwiana wierność swojej ojczyźnie, wierność polskości i Polsce, patriotyzm był tak silnie zakorzeniony iż zadziwiał resztę osadzonych. Dziś w tym miejscu nie ma ani jednego Polaka, a kości tych którzy tam zginęli, pomieszały się ze złotem ziemi. 

Bardzo mocny przekaz autora, który uświadomił mi miejsce w którym aż nie możliwe a jednak realne było stworzenie obozu, miejsca świadomej śmierci, dał świadectwo pamięci tym co nie pozostawili po sobie ani złudzeń, ani imienia lub nazwiska. Czy można przejść koło tych wspomnień, dat, historii, obojętnie? Czy winą za złe spojrzenie, można ukarać drugiego człowieka, zniżając go do totalnego obłędu, sfiksowania, apatii lub depresji która była zbawienna? Kolejny dowód na to kim jest człowiek u władzy, kim staje się dla drugiego człowieka - wilkiem? a czy nie wilk dla wilka jest człowiekiem? czy nie powinniśmy uczyć się od praw natury tego co najlepsze, pomimo iż my górujemy nad wszelką żywą cywilizacją, brakuje nam świadomego kierowania rozumem, empatii, tolerancji, poczucia że bliźni to ten sam człowiek co ja, identyfikowania się z jego wartościami, uczuciami. Polecam.


Komentarze