Ikar. Legenda Mietka Kosza.

 '' I tylko złoty kasztan mi został, mały talizman szczęśliwych dni. ''

Autobiografia ma to do siebie że czytając ją , mam wrażenie że wchodzę w buty osobiste tejże opisanej osoby o której czytam, przeważnie stanowią wspomnienia od chwili urodzin aż po sam grób, chronologiczne ścieżki tworzą opowieść, w tym przypadku mam przed oczami Mietka Kosza, fortepianistę światowej sławy, utalentowanego człowieka, i wszystko byłoby dobrze i normalne, gdyby ten talent nie był wynikiem geniuszu osoby niewidomej. Autor Maciej Pieprzyca brawurowo poprowadził narrację, tak że śmiało podany obraz zaczął tworzyć niesamowite losy bohatera. trzeba przyznać że ten nie był łaskawy dla Mietka, od początku walczył o wyznaczone cele, by ziścić marzenia, rzucił rękawice losowi, a kiedy począł się spełniać, stał się wielkiej światowej sławy kompozytorem muzyki poważnej, grając na fortepianie, nie na próżno muzyk twierdził: ; Kiedy gram, widzę ; gdyż swoim improwizowaniem, wzbijał się ponad muzykę, czując ją doznawał katharsis, leciał, pikował, uciekał w głąb dźwięków, w obraz, nadając tempo i wprawiając publiczność w zachwyt. Pomimo iż błagany przez nauczycielkę w szkole muzycznej z internatem by jego gra była muzyką Chopina, Bacha czy innych klasyków, ten kiedy po raz pierwszy usłyszał płytę Billa Evansa, w zapomnienie odeszły słowa profesor Anieli: ; Ten, kto gra jazz, nigdy nie będzie dobrym pianistą.; jedna z hipotez głosiła,: ; Ktoś, kto gra jazz, nabiera złych nawyków. ; Kiedy kończył szkołę z egzaminem końcowym, wszystkich nie tyle zadziwił, co zszokował, bo kiedy grał Etiudę c- moll op.10 nr.12 czyli Rewolucyjną, mieszało się mu z idolem którego miał przed oczami, Bill Evans walczył z Fryderykiem Chopinem, tym samym doprowadzając do rozpaczy wszystkich zgromadzonych. Czy życzyli mu dobrze? czy wierzyli że Mietek wystąpi na Jazz Jamboree? A od tego momentu droga do sławy będzie otwarta, zachęcająco - kusząca? Wiemy o tym, że lata sześćdziesiąte i późniejsze a zwłaszcza Zachód, były dla muzyków z Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, ziemią obiecaną. Ameryka to był raj. Mietek w raz ze swoim menagerem, tworząc trio, udali się do Wiednia na festiwal gdzie tam zagrał swoje utwory. Potem był Montreux, gdzie przy okazji trafił na koncert Niny Simone oraz występ New York Jazz Quartet, a trzeba przypomnieć że były to czasy dzieci kwiatów. I on skromny, wstydliwy, małomówny, schowany za swoich czarnych okularów, posiadał kwieciste koszule z dzwonami włącznie. Możecie sobie tylko wyobrazić jak to musiało wyglądać na scenie, muzyka poważna i ferajna barw, ale dziś byśmy na ten wizerunek Mietka odpowiedzieli, a kto bogatemu zabroni, nie był w Polsce okutanej komunizmem, mógł zaszaleć, tym bardziej że było mu de facto wszystko jedno, skoro nie widział. Kiedy tam grał płynąc po swoich utworach, dowiedział się że jego idol, bóg, słucha i podziwia, mało tego! zaprosił do restauracji, ten omal nie uciekł na ojcowiznę. Nagrody, Grand Prix,  koncerty, sława, zespół utworzony z wokalistką w której się zakochał, jednak bez wzajemności, i tak jak konkurował Chopin z Evansem, tak Mietek rywalizował z misterem jazzu Bogdanem Danowiczem. Ci mając koncert na żywo w radio, postanowili wspólnie dać czadu. Danowicz jednogłośnie oddał swój honor, pierwsze miejsce Mietkowi, utwierdzając wszystkich przed ekranami o słusznym wyborze. Za nim powstała płyta, nastąpił zwrot akcji: czy to sława, czy stanie się osobą publiczną doprowadziło do tak karkołomnej zmiany w Mietku? Ten wycofany, małomówny chłopak który nie władał zbytnio językiem, który zawsze gdzieś siedział, był, uczestniczył jako osoba postronna, niezauważona, począł szukać przyjaciół w lampce wina, to go rozluźniało, relaksowało, potrafił się bawić, rozmawiać - popłynął. Jego płyta która miała dać mu sukces, okazała się zamkniętymi drzwiami, na jego oczywistą prośbę, bo kto chce oglądać alkoholika który fałszuje, który jest nieprzytomny, bełkocze, jeszcze za to płaci, koncerty porażka, nie dostosowanie się do terminów, odwołane występy, obietnice... i Izi, drobny menel który trzyma go na powierzchni. Od sławy po upadek, jak zakończyłaby się historia Mietka, Ikara który pragnął latać bez trzymanki, a co by było gdyby raz posłuchał serca? niestety nałóg okazał się silnym orężem, rozwalił kilka zespołów, związek, karierę. A ci wszyscy co przy nim byli? Dla mnie Mietek był wyspą samotności, niby w koło ludzi pełno, a kiedy przyszło co do czego, trzaskały drzwi, usprawiedliwienia dla braku czasu, innych zajęć, spotkań, nauczył się i pokochał samotność wierząc że i ta jest piękna, grał nawet kiedy już nie mógł, oddał swoje serce dla dźwięku, tonacji, muzyka i jego Summertime, odpływał nad łąki, nad miasta, pokonywał bariery, widział to co nie jeden patrzy i nie dostrzega. Na kanwie tej historii powstał film.

Wydawnictwo: Agora.

 

Smutna opowieść człowieka sukcesu, który pomimo intymnego akcentu, przenosi nas w świat zaczarowany, muzyki,  pomimo niepełnosprawności - ślepy, marzeń i celów, co za tym idzie Mietek jest dowodem na to że wszystko jest możliwe, jeśli tylko chcesz, pragniesz tak bardzo mocno, gwiazdy będą przychylne, los się uśmiechnie, a ciężką pracą, potem jako w nagrodę, pozbiera się plon. 


Komentarze