Grangolada recenzencka.


 „Dziś recenzent – nie tylko teatralny – musi wylegitymować się kompetencjami, pokazać, że ma prawo zabierać głos na jakiś temat.“ —  Małgorzata Szpakowska

Czytam w Wikipedii że recenzent to: autor tekstu prezentującego, oceniającego i opiniującego jakieś dzieło (książkę, pracę naukową, film, utwór muzyczny, obraz, sztukę, występ itp.), dotychczas przeważnie pisałam neutralne opinie, odnośnie książek, tak by nie ubliżyć książce ( a szkoda! ), autorowi ( a wielka SZKODA! ), wydawnictwu które robi shopping, marketingowo wykonuje swoją robotę, mając za nic zawartość tekstu, obłoży w piękny lakmusowy papierek byleby ; gówno ; sprzedać ( zauważ: im więcej rekomendacji ze strony sławnych pisarzy, tym większy popyt, a co za tym idzie, z czystej ciekawości - niewysublimowany podaż ), uważacie że wszystkie książki są ambitne, wartościowe? W dzisiejszej teraźniejszości, wiecie ile autorów każdego dnia wydaje powieści? ile pojawia się nowych debiutów, premier, jak ciężko się wybić, zaistnieć, wypromować? Jakiś czas temu pisałam posta odnośnie roli recenzentów. Większa nas połowa nie działa na zlecenie wydawnictw, nie ma podpisanej umowy, każde swoje działanie kieruje wolną wolą, każdy tekst który wychodzi z pod ręki to dzieło które jest rozsyłane za FREE!!!, każde zdjęcie robione na poczet przeczytanej książki to jest ( nie zapominajcie drodzy - próżni autorzy!), darmowa reklama, która bije po kosztach i kieszeni, osoby czytającej - recenzującej!  przecież nie na próżno się mówi, niech gadają byleby nazwiska nie przekręcali - im więcej nas i pokazujących nasze działania, tym większe szanse że inny czytelnik, który nie ma pojęcia o istnieniu takowego autora, powieści, weźmie ją do ręki, przeczyta i sam stwierdzi czy jest dobra czy jednak niszowa. Jakże się zawiodłam! Jakże się obraziłam, poczułam się skopana, spoliczkowana? Bo com że ja - szary szarak! - czego ja się spodziewałam, ze jak piszę to się ze mną będą liczyć, szanować, że stanę się uważaną opiniotwórcą ich dzieł, że dostanę Pulitzera, że otrzymam medal z kartofla, postawią mi pomnik? Oczywiście że byłam świadoma że robię to bo lubię, że taką wybrałam drogę pasji, im głębiej w las, pewne działania widzę zupełnie inaczej: jesteśmy wykorzystywani, jak nie idzie, jak chodzi o promocję, prezentację, popchnięcie książki, promowaniu, to w tedy pewni autorzy weszliby bez czopka bardzo głęboko w cztery litery - jak wyłożą odpowiednią kasę na lepsze wydawnictwo, które robi większą promocje, rozmowy autorskie, reklamę, foty, taka sama autorka która jeszcze pół roku temu prawie Cię błagała - zróbmy coś, live, foty, parę słów...dziś w ramach promocji, premierowej powieści, zwraca mi uwagę że jej drugie imię którego nie cierpiała bo przypominało jej ; coś ; jest tym wziętym i jednym, niezastąpionym, zwraca uwagę by nie używać tego pierwszego. I głupiejesz człowieku. Jak szybko zapomniał wół jak cielęciem był, jak szybko odwraca się głowę, kiedy pomoc już nie jest potrzebna, tak sobie myślę, że życie lubi być przewrotne - że, i mam nadzieję nigdy jej nie zabraknie tych którzy zawsze będą z nią, a nie przeciwko...no i tych wydawców za odpowiednią sumę, też życzę...Przykro mi się zrobiło, bo po raz enty otrzymałam - jak to mówi mój ojciec - szkołę Rocha, zbyt naiwna jestem, za dobra, z brakiem asertywności, żeby nie urazić, bo praca autora zawsze kojarzyła się znojem i potem ( naprawdę? a nie flaszką wina? ), gdzie każdy ( przeważnie!!! ), autor widzi siebie jako Noblistę, jako jedyny w swoim rodzaju, a każdy z jego dzieł, twórczości to najwyższe wyżyny językoznawstwa i z polemiką nie ma co zaczynać, bo dostaniesz prztyczek w nos. Za przykład podam jedną sytuację: autor fantasty, o którym nie mówi nikt, i nikt nie promuje ( może to zazdrość, zawiść ), stwierdził na spotkaniu autorskim, że po co są recenzenci? oni - my - przekłamujemy fabułę, lukrujemy, podajemy fakty wyssane z palca. Naprawdę wszyscy jesteśmy byle jacy? to przestańmy pisać, pokazywać, mówić, czytać fragmenty, niech nastanie cisza. Zobaczymy do kogo trafi powieść, autor, wydawnictwo! Jeśli dziś głośno mówi się o promowaniu czytelnictwa, zamkniemy tę już domykającą się furtkę, chyba całkiem polegną księgarnie, o bibliotekach nie wspomnę...Jesteśmy nie potrzebni? Jakże cieszę się z tego że jednak są autorzy którzy potrafią powiedzieć - dziękuję, jest Pani wielka, kawał dobrej roboty. Owszem łechce moje ego, ale pamiętajmy - ja nic z tego nie mam, nikt mi nie zapłaci za wszelkie komponenty potrzebne do powieści, by powstało zdjęcie, robię to z czystego serca, dlatego tak boli, kiedy gościsz takiego autora w domu, a potem Ci ten pisze - proszę zwracać się do mnie per pani...

Komentarze