Pszczelarz z Aleppo.


 ; W człowieku, którego znasz, kryje się ktoś, kogo nie znasz ; 

Jakim pozytywnym zaskoczeniem, jednocześnie z wielką melancholią przeczytałam powieść Christy Lefteri ; Pszczelarz z Aleppo ; ( wydawnictwo Literackie ), która przenosi nas w świat gdzie toczy się wojna w Syrii, gdzie życie niejednokrotnie pokazało swoją brutalną stronę. Ci którzy żyją w pokoju, gdzie odsunięci są od strachu, biedy, bomb, wyobraźnia może podsuwać wiele odczuć tych najgorszych, skrajnych, lecz kiedy za oknem panuje cisza, ta bezpieczna, nie zatruta ciszą przed burzą, kiedy fantazja może podpowiadać nam obrazy rejestrowane przez media, może nam być przykro, będąc świadomym że gdzie tam, giną Bogu ducha winni ludzie, starzy, młodzi, dzieci, bez wyjątku, wystarczy odłamek, huk spadającej bomby aby świat obrócić w niwecz, wszystko ulega zniszczeniu, najbardziej psychika człowieka który trafił jak pod zły adres, który znalazł się w nieodpowiednim czasie, w nieodpowiednim momencie. 

Nuri w raz z żoną Afrą i synkiem Samim mieszkają w Aleppo, gdzie z przyjacielem rodziny posiadają pasieki z ulami. Jest to nie tylko sposób na zarobek, lecz wielka pasja która sprawia wiele radości, zainteresowania. Posiadają dom który pachnie Afry obrazami, gdzie śmiech małego chłopca nie zatruta gorzkim smakiem świata i jego brutalnością, żyje w śród cudownych ludzi którzy dostarczają mu wiele miłości i wsparcia. Aż któregoś dnia gdy w Syrii wybucha wojna, dochodzi do wielkiej tragedii, ktoś podpala pasieki z ulami, w eksplozji ginie mały Sami, a Afra traci wzrok. Żyjąc na krawędzi obłędu, opanowani przez strach, świadomi w jakiej znajdują się sytuacji postanawiają uciec ze swojego kraju by zaznać spokoju tam gdzie dotarł wcześniej kuzyn Nuriego. Ucieczka od obstawionego przez snajperów miasta, daje początek odysei, jakże rozpaczliwej, przez zamknięte granice, począwszy od bezdusznych procedur, przemytników, w tym wszystkim niewidoma zamknięta w sobie żona Nuriego, jego wspomnienia które ożywają w nocy, strach i nadzieja że na końcu drogi odnajdą kuzyna, spokój i pokój. Tam gdzie docierają po drodze, pomagają im jak i setkom uchodźcom ludzie nie tylko dobrej wiary, organizacje pozarządowe, lecz wiara w drugiego człowieka, poznają wiele historii smutnych, banalnych lecz zbliżając się do końca drogi zawsze kierowali się myślą: ; Kiedyś wrócimy do Aleppo i odbudujemy pasieki, i przywrócimy pszczoły do życia. ; 

Bardzo osobista podróż po wspomnieniach, opowieść o nadziei, strachu, wykluczeniu, przeżycia które zmieniają ludzi i ich patrzenie na świat, tragedia która podcina skrzydła, psychika ludzka która instynktownie broni się przed bólem fizycznym. Czytając nie sposób ulec wołaniu o człowieczeństwo, że niby wszyscy jesteśmy równi, tolerancyjni, wyrozumiali, wystarczy wojna, zagrożenie -  by tok myślenia zawędrował na egoistyczne tory własnego JA, ochrony siebie i bliskich bez liczenia się z bliźnim. Jedno co przychodzi mi na myśl iż człowiek człowiekowi wilkiem, wilk wilkowi człowiekiem. Polecam tę książkę każdemu, wywołuje mnóstwo uczuć, jest wrażliwa, współczująca, odkrywa prawdę iż posiadamy dobrą i złą twarz. Zapraszam.

Komentarze