Czekoladowa dynastia. Czas Karola.

 Jedną z niewielu autorek które cenie za kunszt pisarski i polecam przede wszystkim jest Teresa Monika Rudzka, która w swoich powieściach wplata losy ludzi którzy mierzą się z wieloma problemami, ukazując przy tym przepiękny obraz namalowany słowami, literatura pomimo iż obyczajowa kryje w sobie wiele tajemnic, zagadek a jednocześnie posiada niesztampowość fikcji i groteski, bawi niezwykłym językiem, puentą, co ciekawe że jej książki są nieszablonowe, nie można je podpiąć pod znane i wydane jej poprzednie powieści które charakteryzowałyby niezmiennością stylu, lekkością pióra, jest tym co klasyfikuje ją do tego by czynić z jej książek nie lada gratkę. A skoro powoli widać i czuć już na horyzoncie zbliżające się święta, pragnę polecić Wam drugą część ; Czekoladowej Dynastii. Czas Emila ; bo warto nadmienić iż pierwsza część była wprowadzeniem do świata czekolady, kim był Karol, co takiego dobrego zrobił dla świata? kim się otaczał i jak potoczyły się dalsze losy rodziny Wedlów?

PATRONAT MEDIALNY.

; Czekoladowa Dynastia. Czas Emila ( 1841 - 1919 ) ;

Teresa Monika Rudzka

Wydawnictwo: Lucky



 A gdyby tak gorycz ziarna kakaowca i życia zamienić w …czekoladę(...).

Emil syn Karola Wedla od dziecka był wychowywany surowo, siermiężnie, niemal czuć było dyktaturę ojca który wpierał w młodzieńca wszelkie zasady jak budować firmę, a także własną markę. Kładąc nacisk na wszelkie normy i reformy chłopiec od małego uczył się rzemiosła w fabryce czekolady. Marzenie można by rzec, taka słodka praca, gdzie z pomocą nie tylko ojca bo i pracowników wychodziły wyroby które szczyciły na salonach u nie jednego państwa, a że czasy były trudne a technologia miałka podziw bierze że i firma przetrwała nie jedną zawieje ale i pożogę. Matka Emila była bardziej przychylna i uległa, kochała go pomimo iż nie była biologiczną matką zawsze stawała za nim w obronie. Emil pobierał naukę w Paryżu, pod bacznym okiem Massona ucząc się praktyki, to tam poznał Patsy Miller która pomogła mu w dokonywaniu wyborów, kiedy wrócił z nią do domowych pieleszy ciesząc oko Józefy najlepszej kucharki, Joanki która jak to ona bywała w zwyczaju że za dużo gada jak na pomoc domową, że o plotkach i podsłuchach nie wspomnę, raczą syna Karola i wieściami a także poradami, co za tym idzie matka próbuje wyswatać syna co doprowadza niemal do załamania Emilowego i serca i nerwów, ale kiedy ostatnią partię zadufanej w sobie panienki puszcza płazem, poznaję Ginę która zostaje jego żoną. A fabryka? nabiera rozpędu racząc niesamowitych gości w tym Henryka Sienkiewicza, Karola Szymanowskiego, Władysława Tatarkiewicza a także przyszłego pisarza Jarosława Iwaszkiewicza. W tle widać powstanie styczniowe a co za tym idzie strach o przyszłość, zalążek pierwszej wojny światowej i odzyskanie niepodległości. Jak zakończy się powieść spisana ręką powieściopisarki Heleny Dąbrowskiej, przyjaciółki Karola Wedla, która ta oddała pałeczkę wnuczce, wielkiej miłośniczce czekolady. 


'' - Emilu, a ty jak zajmowałeś się Mruczkiem? - spytała po latach Gina, od niedawna żona Emila.

- Niewiele miałem do roboty, nasz kot był bardzo samodzielny. Nawet nie zawsze dawał się głaskać i czesać. Przychodził do mnie wtedy, gdy sam tego chciał.

- Wszystkie koty mają podobnie, to bardzo niezależne istoty. A mój drogi teść pogodził się z obecnością Mruczka w domu? - zachichotała.

- Udawał że nie, tak samo jak niby nie widział, gdy kot kładł się przy nim w pościeli. Jednak to właśnie ojciec  najbardziej się do Mruczka przywiązał. Ronił łzy po jego śmierci (...).

Historia Wedlów napisana na kanwie przeplatanych dziejów rodziny w której obsadzono rolę postaci które czynnie brały udział w życiu codziennym, wchodzimy w relacje z kucharkami, nauczycielkami, jesteśmy świadkami wielu poczynań starań i upadków czy to fabryki czy dylematów rodzinnych, śmieszna, wesoła a jednak emocjonalna, pokazuje bukiet uczuć czy to Karoliny do służby i dzieci jak i do samego męża, czy też stajemy w obliczu dorastania Emila który boryka się z wieloma dylematami gdzie na horyzoncie czuć przedsmak powstania styczniowego czy wybuchu pierwszej wojny światowej. Powieść rozmieszczona w latach 1841 - 1919, wprowadza niesamowity klimat czy to Paryża, Warszawy, język który jest operowany, styl jaki naprowadza na klimat tamtych minionych czasów. A sama czekolada, troszkę o niej mało, wiadomo nie można sprzedawać recepty, ale jednak od czego jest wyobraźnia, która urozmaica szereg podpowiedzianych obrazów o strukturze i perspektywie pralin, draże, czekolady czy to pitnej, bo w zimie jak najbardziej zalecana, na chorobę duszy tym bardziej, a wszem i wobec otaczana jest i zasada, moralność, reguły i prawa, a jednak przebija przez tę rygorystyczną formę miłość. W książce pokazana jest ciężka i siermiężna praca którą można uznać za znój, monotonię, rutynę, ale chcąc wyjść spoza ramy i wszelkie wątpliwości czy uda mi się zmierzyć z własnymi słabościami, nie czekaj aż cię ubiegną, zrób pierwszy krok, poczyń trud nie samych rzucanych słów, ale weź się do roboty! Marzenia się spełniają, czasem wystarczy chwila, niekiedy dwie, a nawet czeka się całą wieczność lecz wyrabiając swój kunszt i styl, oprawiając je w doświadczenie, marzenie staje się realne. Wiele kłód rzucano pod nogi Emila Wedla, był to sprawdzian od początku jego narodzin, czy sprosta wymaganiom surowego ojca który był w jego oczach autorytetem, który chciał udowodnić że nadaje się na przejęcie firmy i byciu odpowiedzialnym. Wątki w powieści przeplata narracją przyjaciółki Karola która spisywała dzieje rodziny Wedlów, jej myśli, dygresje, aforyzmy które łączyły się w powieści w jedną całość. Książka zbeletryzowana historia rodzinna oparta na literaturze obyczajowej, powstała z fikcji a jednak zawiera śladowe ilości faktów, oparta ze źródeł jak opisano w książce w kwestii powstania, rozwoju i rozkwitu firmy, ale czy nie jest rzeczą piękną posiadanie fantazji, choćby tej ułańskiej? Polecam serdecznie.
Dziękuję za egzemplarz do recenzji zarówno autorce jak i wydawnictwu, przede wszystkim serdecznie dziękuję za Patronat, za zaufanie i rzetelną współprace. 

Komentarze