Poruszenie.



Nie odnajdziesz spokoju, unikając życia. Wirginia Woolf

Jakże niezmiernie miło było mi przeczytać literacki debiut Damiana Łyszkowskiego, i nie chodzi tutaj  o powieść jako o samą literaturę piękną, książkę i czas który upłynął mi zbyt szybko. Ale książka ta zawiera w sobie niesamowite piękno, melancholię, pewien aspekt magii zawarty w wątkach które uderzaj w tembr we wspomnienia, są refleksją nad myślami, przeszłością którą stanowiła most ku teraźniejszości, powrotami do lat minionych i spojrzeń które z czasem pozwalają zrozumieć, dojrzeć, obserwować, są gatunkiem który porusza sam fakt istnienia, chwila czytania która zwolniła i pozwoliła na celebrowanie słów, porównanie pewnych aspektów z mojego dzieciństwa do autora, te chwile przy których przystanęłam i mogłam się zastanawiać, że wszystko jest stworzone po coś, w celu, z misją, i dąży dokądś, z westchnieniem stwierdziłam że są powieści którymi chce się delektować, czytać je powtórnie, odnosić się ku minionemu by dziś móc widzieć bardziej, dogłębnie analizować i badać życie, cieszyć się ulotnymi chwilami które stanowią filozofię, wprowadzają nas na nowe ścieżki, pozwalają badać, pobudzać zmysły, poprzez dojrzewanie, dorastanie i bunt przeciwko całemu światu, by dziś w wieku adekwatnym stwierdzić że jestem mądrzejsza, bardziej odczuwam, wrażliwsza, a wartości pozyskane pozwalają na więcej empatii. Książka niestety ma wielki minus, wielki bo nie zgadzam się na tak krótkie ; Poruszenie ; a nawet bym rzekła - przebudzenie, podczas tych krótkich rozdziałów rozbudował mi autor własne przemyślenia, poprowadził mnie własnymi drogami doświadczeń i stwierdzam że ta krótka opowieść ma moc przekazu, nie jest bezmyślną opisaną metaforą, fikcją, wymysłem autora który powrzucał jak do worka zestaw odpowiednich słów, gdzie gubię się w domysłach, gdzie powieść wymaga zrozumienia, wyciszenia, wyidealizowania, oczami autora zobaczyłam świat opisany w tak magiczny, miękki sposób że odpływam we własny nurt przeszłości, ale ten punkt widzenia bardzo szanuję autora bo jest jego, nie podbiera innym skojarzeń, tematów, on jest jak Mickiewicz i jego brzozy, delikatny a dosadny, ma pazura co czuć czytając, nie ugina postaci jaką stanowi przyjaciel pies, przede wszystkim go uczłowieczyć, ale potrafi dokładnie opisać, odnosząc się do kultury, wplatając własne zdanie na temat religii, patrząc na te sceny sama wiem jak dobrze jest przytulić psa, jak biegać w deszczu, jak nie wstydzić się pewnych zachowań które ukrywamy pod stereotypami lęku przed opinią innych, kiedy sami siebie wstawiamy w ramy i kształtujemy formy takich miernych postaci, a tutaj mam ptaka, kolorowego, artystę który namalował świat własnymi oczami poprzez słowa, zobrazował z dokładnością każdy centymetr swoich przeświadczeń i jakże miło by tak w kawiarni usiąść i przytoczyć pewne własne refleksie, móc wymienić się dygresjami przy kawie. Powab bije z akapitów, są niebosiężne bo stanowią o sobie same, wplecione zdania, tworzą balast dla serca i duszy, przy tej powieści się odpoczywa, odpływa, unosi się ponad mgłę zapomnienia, odlatuje do krajów i czasów przebytych, teraz to się wszystko widzi, te opisane pola, łąki, ludzi, nawet czuję zapach ziemi tuż po żniwach, taki intensywny, mocny, te stada wron...i morze.

''Wówczas świat połyskiwał barwami szaleństwa. i Nie mogłem pojąć, zrozumieć, dosięgnąć tego prozaicznego prawidła, że życie się toczy, że upływa czas, że rzeczywiście istniejemy obok siebie, że ja zajmuję miejsce kierowcy w wehikule  przemierzam przestrzeń wspólnie z drugim  człowiekiem  o tętniącym sercu, zdolnym do ruchu i wypowiadania słów, że te słowa  docierają do mnie i razem, jako zaledwie cząstka społeczeństwa, państwa, świata i wszechświata, tworzymy zalążek egzystencji przekazywanej  z pokolenia na pokolenie. Choć nigdy nie dotrzemy do głębi naszych dusz. O naszych potrzebach i pragnieniach możemy jedynie przypuszczać za sprawą sygnałów umysłu i nagromadzonej wiedzy wskutek obserwacji naukowych, ale to wciąż za mało, by pojąć ideę poczęcia i śmierci, substancję wypełniającą duszę. ''

                              ( frag. tekstu )

Oj, szczerze wyznam że książka przypadła mi na początek jesieni którą kocham jako porę roku, jestem jesieniarą, książkarą która z tego miejsca pragnie polecić Wam niesamowitą podróż do tu i teraz, do w tedy i potem, jestem zaszczycona mogąc przeczytać dzieło, bo za chwilę autor będzie sławny i miał mnie w nosie, więc wplatam swoje trzy grosze by zaprosić Was na ucztę słów, opowieści, niech to będzie uniesienie dla każdego który pragnie poznać świat oczami Damiana Łyszkowskiego. 




W swoim imieniu bardzo dziękuję za egzemplarz który wywarł na mnie ogromne wrażenie, dziękuję za zainteresowanie moją skromną osobą i zaufanie. Polecam się na przyszłość. 



Komentarze