Świt, który nie nadejdzie.

 Złe decyzje zapadają długo - ciągnął Fryderyk - Te dobre podejmuje się szybko.

Tego autora raczej nie muszę Wam przedstawiać, już dzieci wiedzą kim jest Remigiusz Mróz, i jakie powieści pisze. Ja miałam przyjemność otrzymać w prezencie książkę o której pragnę skreślić słów kilka. ; Świt, który nie nadejdzie ; jest kryminałem retro, jeśli lubujecie się w powieściach przedwojennych to bardzo polecam, wyczuwam tutaj niebanalny styl w jaki wprowadza autor opisując i obrazując Warszawę i jej klimat, uliczki, kamienice, kameralne wnętrza klubów, kawiarń skąd dobiegały dźwięki Tin Roof Blues - New Orleans Rhytm Kings, fabuła troszkę przypomina powieści Marka Krajewskiego czy Szczepana Twardocha kiedy to autorzy odtwarzali atmosferę minionych lat, tak tutaj fabuła popłynęła pomiędzy gangi które można było spotkać w stolicy, zajmującymi się szemranymi interesami, szukaniem sprawiedliwości, bohaterów których cechowała determinacja i heroiczna walka o ustalenie prawdy. Ale do brzegu!

Kiedy Ernest Wilmański pojawił się w Warszawie, pragnął jednego, znaleźć święty spokój, odciąć się od przeszłości, zacząć od nowego wiersza, z czystą kartą którą będzie mógł zapisać zajmując się legalną pracą, żyć i mieszkać zakopując przeszłość głęboko pod ziemią. Nic bardziej mylnego, wystarczyło tylko przejść jedną z ulic by natknąć się na kłopoty, a te go kochały jak kobiety. Oczywiście że były pięściarz miał wybór, odejść i przymknąć oko na widoki które mu nie sprzyjały, zostawić bezradną dziewczynkę i pozwolić by jakiś opryszek zrobił jej krzywdę, więc no cóż...stanął w obronie słabszej, co zapoczątkowało szereg kolejnych niespodziewanych zdarzeń. Zdał sobie sprawę że jeszcze nie miał lokalu, pracy tym bardziej, a ta znalazła go szybko, niestety nie ta oczekiwana, i nie miała nic wspólnego z legalnym zarobkiem. Tak oto został jednym z ludzi Banników, gangu jakich było wiele w Warszawie, każdy z nich miał swoje terytorium i zajmował się haraczem, narkotykami, nazwę zawdzięczał temu, iż z przeciwnikami rozprawiał się tak jak to robił słowiański demon - topiąc ich w baniach. Jednak życie byłoby zbyt piękne gdyby coś nie poszło nie tak. W policji otworzyli dział interwencji kobiecej, gdzie do służby zaciągnęła się Eliza i jej koleżanka Salomea, którą przydzielono do pilnowania porządku na pewnym odcinku miasta. Szybko jednak popadły w kłopoty stając oko w oko z Wilmańskim. Jak potoczą się losy bohaterów, kto zginie, a kto powstanie z umarłych? 

Szczerze? zaskoczyła mnie ta powieść, pozytywnie oczywiście, miałam przyjemność zapoznać się z powieściami autora i wiedziałam z czym się mierze, albo będzie to kolejna powieść napisana na kolanie, w której czegoś mi tam zabraknie, emocji, szczegółów, to ta poprowadzona była idealnie i odpowiednio do czasów w którym żyli nasi bohaterowie. Szybka akcja, zwroty i pełna zakrętasów, zagadkowa i tajemnicza, mroczna, trzymająca napięcie do samego końca, gdzie końcówka to mistrzostwo świata w wykonaniu niesamowitej fantazji autora. Podobało mi się opisane zdarzenia, przeniesienie na karty historii, także opisane gangi i chociaż autor posłużył się wyobraźnią to takowe istniały w tamtych czasach, jeśli szukacie mocnych wrażeń to ta powieść Was zaskoczy. Polecam.

Wydawnictwo: Czwarta Strona.


Komentarze