Rykoszet. Tom 1.

 Zazdrość, nieodrodna siostra nienawiści.

Dobry kryminał to taki, który nie pozwoli Ci odłożyć książki na miejsce póki jej nie przeczytasz. I do takiego pragnę Was gorąco zachęcić, do wartkiej akcji w której znajdziecie przejścia pomiędzy planami czasowymi, aby ułatwić zapoznanie się z bohaterem powieści, uwikłać się w fabułę i zrozumieć jego genezę, a także wczuć się w emocje, pozwolić wyobraźni dryfować po meandrach przeszłości która konsekwentnie ponosiła ułudę ; normalności ;. Trzeba było cofnąć się do lat 1968, aby w latach 2010 wszystko ze sobą zespolić. Prezentuję Wam literaturę z gatunku kryminał Marka Stelara ; Rykoszet ; ( Wydawnictwo: Filia ), jako przesłanie że kara staje się zemstą, a droga, która do niej prowadzi, jest pułapką bez wyjścia...

Dwie identyczne sprawy które odbyły się w 2010 r. w Szczecinie zjednały oficera Komendy Wojewódzkiej Policji, oraz prokuratora Mateusza Michalczyka by rozwikłać sprawę identycznych zabójstw, które odbyły się w odległych od siebie miejscach województwa. Zbrodnie są podobne jak i dokonania, a co ma w tym wspólnego starosta wołogardzkiego?  Całą sytuację komplikuje fakt, że w ten sam sposób w centrum Szczecina ginie stary człowiek. W tle tych wydarzeń poznajemy losy Tadzika Rudzkiego, którego ojciec, podoficer Ludowego Wojska Polskiego, w 1968 r. zostaje stracony za szpiegostwo na rzecz obecnego wywiadu. Te przeżycia dramatyczne są następstwem i konsekwencją tego co ma się dokonać w przyszłości, lecz naznaczają chłopca na całe życie.

W tej powieści poznacie strach, lęk, tajemnice, zagadkę, 
zazdrość która jak wiadomo jest nieodłącznym elementem zawiści, już nie od dziś wiadomo że zrównuje ludzi wszystkich ras i klas, nieuznająca żadnych, istotnych jedynie dla niej różnic. Jej ukłucie zna każdy, nawet ten co uważa że to nie to. Czasem jest inspiracją, motywacją do osiągnięć rzeczy niemal niemożliwych, lecz rani, wywołuje chaos, burzy spokój, ingeruje w uczucia wyższe, kaleczy spostrzeżenie świata, pluje jadem, doprowadza do samoobrony, a ten wiadomo czym się kończy...atakiem. Bezpardonowa i niesztampowa powieść która niesie przesłanie, pokazuje świat małego chłopca i obala wszelkie mity o szczęśliwym dzieciństwie, trauma którą poznacie jest do uleczenia, niestety tutaj zabrakło wsparcia, a jedyną obroną jest spryt, intryga, by uchronić się od ; bycia nikim ; trzeba wejść w buty wroga, poczuć jego mocne strony i uczepić się jak tonący brzytwy. Ale jakie będzie ostatnie słowo, jaka nauka z tego płynąca, warto przeczytać i zatonąć w potoku słów...

Komentarze