Awatar. Istota wody.



Sobotnio - rodzinny wypad do kina, postawiliśmy na Awatar. Istota wody. I jeśli chcecie znać moje zdanie, to warto wydać pieniądze na 3D, bo jeśli uważałam za całkiem dosadnie doświadczenie utwierdzające mnie w przekonaniu że pierwsza część była wprowadzeniem, końcową akcją która zwieńczyła pole bitwy na obronie, to tutaj miałam paletę emocji , wrażenia które sięgały zenitu, napięcie które trzymało od pierwszej chwili w której założyłam okulary aż po ostatni napis...Kurczę czy my się w polskiej kinematografii doczekamy choćby połowy efektów specjalnych? Trzy godziny i piętnaście minut pełnych wrażeń, zwrotów akcji, obrazów o cudownej palecie barw, kolorów, z dźwiękami które pochłaniałam bez granic, nie mogłam oderwać oczów od przyrody i w tedy jakże zapragnęłam być jedną z nich, mieszkanką takich widoków, namacalną, prawdziwą, która kocha naturę, ta tęcza, to poruszenie, ta fabuła i znowu sensacja która porywa, denerwuje i zmusza do szybszego bicia serca, pokazuje ucieczkę i nagonkę, przyjaźń która rodzi się w bólach i strach o najbliższych, krnąbrność dzieci, sprawiedliwość poglądów, równość i pole bitwy, a także straty które bolą i wyciskają łzy. Wiem jedno, jesli ukaże się kiedykolwiek na jakiejkolwiek platformie, biorę urlop w pracy i obejrzę jeszcze raz. Pamiętam jakie wrażenie zrobił na mnie Tolkien, nie to samo co Harry Potter, bo to dla mnie była igraszka i bajka, ale jak wlepiałam oczy oglądając Władce Pierścieni, jak pragnęłam by kolejna część się nie skończyła tak szybko jak książka, teraz też chciałam by to napięcie trwało i nie puszczało mnie przez czas trwającego seansu. Byłam pod wrażeniem technologii jaką posługują się inżynierowie komputerowi,  tak mnie wprowadziło w realizm że przez chwilę stałam się cząstką tej dużej ryby, czułam więź, pragnęłam i wchłaniałam każdą cząstką siebie, sam plan produkcji musiał być podejrzewając moją wyobraźnię jak star trek albo i matrix, byłam pewna że łapałam rośliny, rybki, przede wszystkim czułam...każdą cząstką czułam wibracje i odczucia, emocje które wywierały nacisk na widzu, mnie zawsze wzrok kierował za pierwszy obraz, co stoi za bohaterem, fluorescencyjne barwy porywały mnie, nagłośnienie które robiło resztę, z domieszką dobrego humoru, przygodowa, dramatyczna, porywająca, zakończona puentą że w rodzinie siła.  Ale pokazana jest empatia, tolerancja, akceptacja bo nie wszyscy jesteśmy tacy sami, miłość i tragedia matki, heroiczna walka o sprawiedliwe wymierzenie kary i obrona tego który zginąć powinien, a jednak wygrywa gen, litość , współczucie ? dla nas odbiorców może to oznaczać ciąg dalszy nastąpi...
Dlaczego nie napiszę o czym jest fabuła? Bo daję szansę każdemu kto chciałby obejrzeć film i  sam sprecyzować po swojemu...dla nas był to udany seans, pełen brawury, strachu, lęku i przyjaźni, pomimo szeleszczących foliowych paczek chipsów, mlaszczących, siorbiących Coca colę i tych co ledwo na oczy patrzeli z przeziębienia. Polecam.

Komentarze