Tease.

 „Każdy ma zdolność do manipulacji, do nienawiści i podstępu”. - Neil LaBute

Mocna, dosadna, pełna psychologicznych zakrętasów do których zaprasza Amanda Maciel (wydawnictwo: Muza), powieść która wbije w buty każdego kto przeczyta ; Tease ; Powoli wchodzimy w świat Sary, nastolatki uwikłanej w toksyczną relacje przyjaźni z Brielle. Osaczona jej silną osobowością, nie zauważa jak zostaje manipulowana, sterowana, jak tańczy do jej muzyki, jaką pod wpływem jej osobowości zmienia się na niekorzyść. Kiedy Sara zostaje dziewczyną Dylana, niemal traci dech, nie mogąc uwierzyć że ten oto macho, osiemnastolatek zwraca na nią uwagę, spotykają się, coś się między nimi zaczyna wiązać, rodzić, dojrzewać. Wiadomo jak to w życiu nastolatek, świat kręci się wokół ciuchów, kosmetyków, fajnych gadżetów, imprez i alkoholu, z domieszką prochów, chce się być, żyć w tych sztucznych światłach bycia zauważonym, bycia w śród tych którzy posiadają rodziców z kasą, w śród nich tworząc jedność, przyjaźnie zacieśniane na pustych słowach, relacjach które tylko w świetle fleszy wyglądają na trwałe. Sara pochodziła z rodziny rozwodników, gdzie mama pracowała a ona pomagała w domu, Briell dawała jej poczucie bycia kimś, przynależności do grupy do której nie wielu miało dostęp, do ekipy, która ją akceptowała, dla której była tą SARĄ, ładną, fajną, do tego dziewczyną Dylana. Wszystko układało się dobrze, do momentu kiedy w szkole pojawiła się piękna Emma Putnam, która słynie z bycia ni to spokojną, a jednak wyrafinowaną, uległą, a jednocześnie dwulicową, odbija każdej dziewczynie w szkole chłopaków z miną męczennicy, kiedy Sara przypadkowo czyta wiadomość Emmy do Dylana, zaczyna się robić gorąco, a kiedy ta przyłapuje swojego chłopaka na dwuznacznej sytuacji, Sara jest bliska obłędu. Sfrustrowana, wściekła w raz z przyjaciółką obmyślają różne strategie które mają spowodować że zła opinia o dziewczynie to tylko szczyt góry lodowej, coś zaczyna się psuć, coś wymyka się z pod kontroli. Sara jakby powoli budzi się z koszmaru i widzi że nie ma już nad niczym kontroli, za to pałeczkę przejęła Brielle, która dokładając dwa do dwóch staje się przyczyną dalszej tragedii. Czy wystarczy wmówić sobie brak winy, posiadać szczyptę wyrzutów sumienia by zostać oczyszczonym z zarzutów jakie padły pod nazwiskiem Sary? Kto zawinił, czy musiało dojść do śmierci by zrozumieć błąd, uwikłany szkolny system, czy rodzice którzy próbują zapewnić dziecku wszystko to co najlepsze, nie dostrzega zmian jakie zachodzą w nastolatku, czy jesteśmy tak opętańczo zaślepieni obowiązkami że nie docierają do dorosłych krzyk i wołanie o pomoc dziecka? Czy w tej historii jest promyk nadziei na dalszy jej ciąg? 

Powieść która mnie zszokowała, wywołała wiele emocji związanej z okresem dojrzewania córki, tego że myślimy jako rodzice że mamy nad wszystkim baczenie, że cokolwiek złego przydarzy się, to nas nie dotyczy, to zawsze dzieje się u innych, my możemy uważać się za spokojnych. Co za banał. Dzieci nam nie mówią wszystkiego, oddzielają świat szkolnej enklawy od rodzinnych pieleszy. To dwa różne światy, jak to że nasze dzieci zmieniają osobowość wychodząc z domu. Powieść która zawiera przesłanie, jest morałem i krzykiem rozpaczy o zwracanie uwagi na problemy nastolatków, którzy często nie radzą sobie w świetle gdzie rządzą inne prawa im narzucone, chcąc się dostosować, trzeba być w stadzie i beczeć jak reszta, pomimo iż wszystko w nas krzyczy, buntuje się, nie potrafimy odejść i zostawić za sobą tej reszty, chorych zasad, układów, niby koleżeńskich relacji. Dzieci nie potrafią radzić sobie z tak dużą dozą emocji, negatywnych bodźców co nie raz skłania je do różnych form czy to przemocy, czy okaleczenia się. Fabuła książki jest napisana w formie wspomnień, kiedy to główna bohaterka cofa się do czasów kiedy wszystko było jeszcze pewne, normalne, bezpieczne, nawet nudne. Przyjaźń z Brielle która posiadała w sobie silny charakter, osobowość, to że potrafiła okręcić szarą myszkę wokół palca, i mieć nad nią pełną kontrolę, była manipulantką a każda osoba będąca koło niej zmieniała się w kukiełkę, marionetkę za której sznurki pociągała, wkładając gesty, słowa w usta. Przypomniał się mi zrazu cytat:
„To, że coś nie jest kłamstwem, nie oznacza, że ​​nie jest to zwodnicze. Kłamca wie, że jest kłamcą, ale ten, kto mówi jedynie fragmenty prawdy w celu oszukiwania, jest rzemieślnikiem destrukcji. ”
Dzieci nas okłamują, chcąc chronić siebie, najbliższych, wikłają się w coraz trudniejsze sytuacje z którymi sobie nie radzą, a te zmuszają je do radykalnych posunięć. Co robimy nie tak? Jesli nasze dziecko do nie dawna spokojne, ufne, oddala sie od najbliższych, rozmawiajmy, przytaczajmy przykłady, bądźmy przykładem, wspierajmy, nie zostawiajmy ich samych, nie obwiniajmy ich za błędy, bo nie myli się ten co nic nie robi, starajmy się zrozumieć, tolerować i akceptować że nie zawsze jest tak jak na podstawie filmu czy też książek. Dzisiejsza rzeczywistość skłania nas do refleksji, nad sobą, naszych pociech, co może ich spotkać jeśli my nie będziemy mieli oczów dookoła głowy. Jakie niebezpieczeństwa mogą czyhać nasze niewinne dzieci, które mogą stać się potworami, stręczycielami, szantarzystami, doprowadzając nie tylko na skraj rozpaczy rówieśnika, ale doprowadzić by ten podjął decyzję, nie słuszną i niesprawiedliwą. Niech ta powieść, trudna, niesie lekcję pokory, wzmacnia naszą samoocenę, nigdy nie jest za późno by zacząć walkę o dobro naszego dziecka, przyznać się do błędu. I zacząć wszystko od nowa. Jak najbardziej polecam.

Komentarze