Kto nie czyta, ten nie żyje.


 “Dzięki książkom na każde nasze zawołanie obuje z nami elita intelektualna świata.”

– Melchior Wańkowicz

Miałam nie poruszać tego tematu, tematu związanego z badaniem o czytelnictwie w Polsce, jak podaje   www.lubimyczytać.pl duża część Polaków nie czyta książek, i siadając w fotelu, prawie zastygłam w letargu, w mych myślach utajonych, bo ciśnie mi się na usta ( milczenie jest złotem, jednak wolę srebro ), pewne słowa które nie koniecznie ważne są by je uiścić w dwóch takich. Muszę koniecznie rozwinąć mą myśl...

Po pierwsze...primo...kto badał, jak badał, kogo badał? Biorąc pod uwagę czytelnictwo śmiało można sięgnąć porad bibliotekarzy. Ci mając w swoich rubrykach, statystykach, osądzą kto i ile czyta w ciągu roku, i to nie są groteskowe sumy, są to ludzie którzy często korzystają z tego przybytku bogactwa wiedzy ogólnej. I nie są to przypadkowe postacie, są ludzie i ich jest mnóstwo, w moim mieście przeważa liczba która daje do myślenia, podczas badań pominęli je, z tego względu że byli nie pytani, nikt ich nie zahaczył, nie zapytał, a oni z pokory, z nierzucania się w oczy milczeli jak grób, a chwalić się pasją raczej nie pragnęli, ominęli kawałek wisienki na torcie. Pominięci stali się minusem w statystyce osoby która zakreśliła liczbę zacierając podle ręce...Czy wszystkie osoby korzystające z bibliotek policzyli, nikogo nie pomijając? 

Zmienia się świat, jego struktura, możliwość korzystania z książek to już nie droga usłana kamieniami, o książkach nie dowiadujesz się człowiecze za pośrednictwem plotek,  drogą pantoflową od znajomego - chociaż też - dzisiaj masz ułatwienie, jeśli nie lubisz formy papierowej, bierzesz czytnik, lub słuchasz   audiobook, czy to zalicza się pod książkę? czy to ktoś zliczył i za jakim pośrednictwem, ja niczego nie podpisywałam, bo i mnie nikt nie pytał ile książek czytam w ciągu roku, mało, ale to moja liczba i nikomu nic do tego. 

Książka należy do pasjonata - usłyszałam ostatnio tezę pewnego mądrego człowieka, on w wolnej chwili lubi moczyć kija - nie tego, durnoto! - siedzi sobie nad rzeką, stawem, jeziorem, gdzie tam woda, byle by tego kija zamoczyć, i siedzi tak wpatrzony w spławik! to go odpręża, relaksuje, przy tym spławiku odpoczywa, resetuje umysł, ładuje akumulatory, cieszy oko przyrodą, słuch mu się wyostrza, zmysł powonienia wprawia w ruch kubki smakowe...Dla mnie i wielu książka odnajduje takie samo odniesienie, to obraz wyobraźni którego można przenieść na ekran, łatwy do realizacji, chociaż nie lubię mieszać alkoholi, tak przeważnie książka a kino gryzie się szalenie. Jako pasjonata dobrej lektury, która pozostawia ślad swojego jestestwa, nie nadużywam liczb, nie próbuję chwalić się bo wiem co usłyszę, a nie oto chodzi, książka ma być dla mnie odniesieniem od rzeczywistości, to są urwane chwile w życiu doczesnym, pomiędzy codziennością a zawiłą fabułą, to godzina która jest moja, bo wielu twierdzi że skoro czytasz dom leży odłogiem...naprawdę?  Nie ważne ile czytasz, ale czytasz, to ma sprawić Ci frajdę, masz popaść w powieść dosłownie jak śliwka w kompot, ma Cię odprężyć, ma sprawić że długo po niej będziesz jeszcze w świecie fikcji, to nie ma znaczenia ile jej poświęcisz czasu, dzień, dwa tygodnie, pół roku, dwa lata, to twój czas! kto ma Cię z niego rozliczać? statystyki? Ci którzy kochają książki, czytają , promują, polecają, za free, mają się ścigać żeby uczynić tabelki pełnymi, lepszymi od roku ubiegłego, udowodnić jacy to jesteśmy w skali Uni i świata - światowi? obyci? Idź na spotkanie autorskie...a zobaczysz liczby...Czytaj dla siebie, dla własnej satysfakcji a nie dla poprawienia statystyk, bo oni na tym żerują, nie wiem skąd liczby posiadają ale ja wiem że czytających jest mnóstwo, bo nie każdy się tłumaczy i ma parcie na szkło, mnie jest pełno a nikt mnie pytał, to się nie liczy...a zawsze to pięćdziesiąt książek rocznie, lub ciut więcej...a ile przeoczyli? Nie dajmy się zwariować! czytajmy dla siebie, róbmy to co uważamy za słuszne...

Komentarze