Niespodzianka.


 '' W niespodziankach najpiękniejsze jest to, że dopiero się zdarzą. ''

Jakże to zaskakujące uczucie, pełne niedowierzenia i wielkiego szoku, kiedy niespodziewanie otrzymujesz od kuriera paczkę w postaci najnowszej powieści Agnieszki Lis ; Szczęściarze ; w podziękowaniu za promowanie poprzedniej równie dobrej powieści, pełnej ciepła, magii świąt ; Kawiarni pełnej marzeń ; wydawnictwa Skarpa Warszawska. Dotarło do mnie jakby w tym momencie że moje czytelnictwo, zdjęcia, poświęcony czas na pisanie recenzji, to  nie tylko pasja, hobby, polecanie książek portalom społecznościowym, podawanie opinii w nie tyle w przestrzeń kosmiczną, ale docieranie do najdalszych zakątków by zdobyć kolejnych czytelników. To zawsze jest praca która daje tylko dla mnie satysfakcję, bo poznałam w dużej ilości autorów, wydawnictwa, zdania, opinie, komentarze, przychylne i te mniej, nigdy jednak nie miałam, nie posiadałam tej żyłki parcia na szkło, by za wszelką cenę robić ; coś ; za wszelką cenę, po to by udowodnić sobie czy innym swoją wartość. Zawsze ją znałam, pomimo iż tworzenie ( jakież to usłużne słowo ), publikowanie, nagrywanie, niekiedy wygłupianie się na oczach znajomych i obcych, przynosi różne formy i rezultaty, pomimo iż na ten wysiłek dzielony jest na czas, bo kiedy widzę współtwórców którzy parają się tym samym a odnoszą wielkie sukcesy, nagrywają nie tylko storys, ale sięgają ponad miarę po to by zostać zauważonym, docenionym, klepanym po plecach, to jakoś nie oto mi chodzi by w taki sposób zdobywać szacunek własny i innych. Ja robię to dlatego że sprawia mi przyjemność, taka odskocznia, taka zajawka ( jak mówi moja córka ), która od czasu do czasu daje totalnego pozytywnego kopa w postaci podziękowań za dobrze wykonaną pracę, obowiązek, przyjemność...taka forma jest skuteczna, namacalna, pozwala wywołać mnóstwo emocji, całą gamę uczuć, poczuć się ważną w świecie gdzie rządzi jednak pieniądz. Bo nie ważne co napiszesz, powiesz, ważne by mówili, a słowa niosły pogłos, stały się chlebem powszednim, dały zarobek, a jednak jak miło pieścić próżne ego. W takich momentach mam poczucie że robię kawał dobrej roboty, ważne by tworzenie czegoś dobrego nie szło w próżnie, wydało owoce. 
Aż boję się pomyśleć co by było a gdybym to Ja prowadziła bibliotekę...ile pomysłów, projektów ( jakże nie lubię tego słowa, nazewnictwa ), mogłabym wdrążyć w życie, ile wykazać się mając po swojej stronie regały pełnych książek, autorów, wydawnictw. Jednak praca na swoją markę jest siermiężna, bo wymaga poświęcenia, czasem lat by ktoś cię dostrzegł, docenił, ale warto dla jednego autora ( ok, jest ich od groma ), zrobić mu dzień ( w tym przypadku to ja świętowałam ), zrobić mu happening, otworzyć szampana i odpłynąć w byt fabuły. 
Dziękuję.




Komentarze