Propozycje jako prezent pod choinkę i nie tylko.

 '' Tymczasem przyszedł grudzień. Kocham grudniowe poranki, pierwsze przymrozki, żałosne drzewa bez iści. Każdy miesiąc cieszy mnie z innych przyczyn ale tylko grudzień - wzrusza.''

                                     - Krystyna Siesicka.



Ostatni miesiąc roku, grudzień gdzie oprócz narzuconego tempa, dodatkowych obowiązków, jest magiczny. Spadł śnieg, który przyniósł zamróz, spacery w skrzypiącym śniegu, dzieciaki szusujące z górki na pazurki, gdzie świat okrył się białą pierzyną puchu, wydał wspomnienia z lat dzieciństwa, jakie były święta Bożego Narodzenia w latach 80'? Trudne dla rodziców, którzy musieli zdobyć karpia, inne produkty które były niedostępne w sklepach, mimo to czuło się klimat, było rodzinnie, wesoło, radośnie, w tle zawsze przygrywały kolędy. Mama lubiła Annę Jantar, i ja z siostrą śpiewałyśmy lepiąc pierogi, uszka, wszystko było inne, inne niż reszta dni roku. Nawet przyziemne sprawunki nie sprawiały kłopotu, jak choćby stanie w kolejce za chlebem, gdzie donosiłyśmy go, oskubanego z piętki czy dupki jak kto woli. A smak miał  - niebo w gębie - taki ciepły, chrupki, smaczny. Wpisał się w pamięć do której lubię często wracać, tym bardziej że mieszkamy blisko piekarni, ten zapach nie można pomylić z niczym innym, to afrodyzjak, miesza zmysły, są jak najlepsze perfumy, kręci w nosie, przywołuje obraz, kiedy to babcia piekła w piecu, sama wyrabiając, potem cała wieś piekła, a zapachy mieszały się jak te na klatce schodowej, tu bigos, tam kapusta z grochem, karp i sernik z makowcem tańczą ze śledziem, czysta uczta dla kubków smakowych, zmysłowych. Święta to czas kiedy spędzałyśmy go w śród najbliższej rodziny mamy, tam wśród kuzynów, czułam się najlepiej bo trzeba było wybrać - ŻYWĄ! choinkę - kiedy to my w domu mieliśmy sztuczną, bez zapachu, często przypominała gałęzie butelkowych szczotek do mycia szkła, a ta, była panią lasu. Pachniała, jak ona pachniała, a jak kuła, potem obkładaliśmy ją drobinkami waty, po to by nadać charakter śniegu, bombki wszelkiego kalibru i maści, domki, bałwanki, muchomorki i koguciki, z brokatem który zostawał na palcach. Światełka w koszyczkach i obrazek świętej rodziny pod spodem. Gospodyni czyli babcia, w nieodzownym fartuchu w raz ze swoimi córkami a moją i siostry mamą, ciocią - nota bene bliźniaczką - walczyły w kuchni, to tam działy się kulinarne cuda! Za to ; panowie ; zajmowali się rzeczami '' ważnymi '' przyrządzanie kiełbas, pieczeni była domeną dziadka, przy nim ojciec nabrał kilogramów, bo '' spróbuj kaszanki, kiełbasy, boczku '' nabierały znaczenia. Stół zawsze był pełen dwunastu potraw, nie mogło zabraknąć sianka pod obrusem i pustej zastawy dla zbłąkanego wędrowca, w tle przygrywały kolendy, a opłatek miał obłędny smak. Każdy sobie życzył - tego co najlepsze - czyli że zdrowie i by cię te jelita nie bolały, pieniędzy bo zbierasz na akordeon, słyszałam, samych sukcesów w szkole, a pierwsza gwiazdka zwołała na wieczerzę. A potem...całe zamieszanie miało i dozowało atmosferę, te zapachy, te kolendy, ta choinka i jej przystrajanie, ten zgiełk, rozmowy, śmiech, tajemnice dziadka bo raz powiedział, chodź ze mną i poszłam, do obory, gdzie świń było sporo i krów, dziadka kobyła ; Kaśka ; i stadko gęsi. Powiedział patrząc na nie wszystkie, nie tylko z refleksją, ale z czułością, sentymentem...; Oni też należą do rodziny, należy je kochać bo dają nam pokarm, należy o nie dbać, szanować i troszczyć się ; Podzielił się z nimi opłatkiem, dodał siana, poklepał MUĆKĘ, dał kotu mleka, psu kość, i wyszeptał na odchodnym ; Ciekawe czy w tym roku przemówią do nas ludzkim głosem ; W tedy to po raz pierwszy mając sześć lat zatęskniłam za naszą świnką morską, pozostawioną w domu samopas, przecież nikt jej nie dał opłatka i nie życzył jej wesołych świąt. Potem Frytka uciekła - obrażona, ale to osobna historia. Te zwierzęta kochały dziadka, bo kiedy tylko pojawiał się w pobliżu one były ufne, patrzyły w niego jak w świętego, te maślane oczy, te pochrumkiwania, prychania, mruczenie...była to lekcja nie tylko o tym by pamiętać o swoich najbliższych od święta, ale zajmować się nimi jak i zwierzętami na co dzień, traktując je na równi ze sobą. Po kolacji uprzątnięto wszystko ze stołu, a my w oczekiwaniu czekaliśmy na MIKOŁAJA. Co w tym roku dostanę? A kiedy przyszedł, jakie wywołał emocję, każdy z nas przygotował wiersz, Kolendę zaśpiewał, musiał zdobyć zaufanie tego co w worku miał dla nas cenny skarb. Pamiętam jak zagrałam na akordeonie mojej kuzynki a Mikołaj powiedział; Ty nie tylko lubisz grać, masz tu książkę ; I tak rozpoczęła się przygoda z Marią Niklewiczową ; Bajarka opowiada ; gdzie sylabizując litery, łącząc je w słowa, tworząc pełne złożone zdania, obudziłam śpiącego niedźwiedzia - wyobraźnie. Moja fantazja do dnia dzisiejszego nie została zaspokojona, przez 30 lat, co najmniej. A potem, z tymi wypiekami na twarzy ktoś załomotał do drzwi, a tam pojawili się wilijarze, Maria z dzieciątkiem, Józef, Trzech Króli, diabeł który z batem śmigał między nas biesiadników, siejąc strach, śmiech, a jednak ten lęk... A bat był dziadka, raczej ; Kaśki ; kobyły...strach zelżał, a potem nastał późny wieczór, '' baby ; sprzątały, gwar bo przecież '' pasterka '' za pasem, a ja już siedziałam wygodnie w babcinym fotelu blisko pieca, sylabizując pierwsze wersy baśni...Do kościoła zawiózł nas dziadek, raczej '' Kaśka ; z pochodniami na bryczce dziadowej. A dzisiaj? mamy wszystko podane na tacy, reszta dopisujmy sobie sami. 

A co w takim bądź razie pod choinkę? Jeśli nie wiecie co sprezentować pod choinkę tym co lubią czytać...Polecam powieści Agnieszki Lis ; Kawiarnia pełna marzeń ; Piotra Bojarskiego ; Coraz ciemniej w Wartheland  ; Macieja Siembiede; Kukły ; Roberta Małeckiego; Najsłabsze ogniwo ; Jakuba Żulczyka  ; Informacja zwrotna ; Jakuba Małeckiego ; Święto ognia ; Szczepana Twardocha; Pokora ; Teresę Monię Rudzką ; Czekoladowa Dynastia ; Są to pozycję dzięki którym, z trudem oderwiesz się od książki, a sprawią że czas przestanie istnieć, długo pozostawią ślad w pamięci. Polecam nie tylko na święta, jako prezent, z okazji i bez. Dla przyjemności. 


Komentarze