Jesienny optymizm.


 Kiedy kobieta spostrzega kolory jesieni, chciała by wyglądać, jak pani jesień która dopiero co opuściła zakład krawiecki u Prady, być z pod igły, ja jestem jak z pod nitki, jak z brzegu, co to zaraz nitką pęknie, i nie chodzi o naprężenie, a raczej o jej w kurwy, ciśnienie, a raczej o natręctwo wszechobecne które się szerzy w społeczeństwie ogólnym, zasadniczym, spójnym , co tu dużo mówić, nie lubię stowarzyszeń, ani klubów, ani tych, tamtych, co to z góry narzucają Twój byt, bo teraz jest moda, jest popyt, podaż, bo ty jak owca idziesz za głosem reszty, mając za nic własne potrzeby i zdanie. Więc ta jesień...mija, prawidłowo do zamierzonych pokierowań, nie narzekam bo czas leci, prawidłowym biegiem, bo nie nadążam za dobą, za miesiącami, zaraz będzie po magicznych świętach, powitamy Nowy Rok, pożegnamy jak tradycja nakazuje - stary, wpadniemy w wir pracy, obowiązków, na pytanie co u Cebie, odpowiem każdemu, to samo, ok, pójdę swoją drogą jak kot, znacząc swoje udeptane ścieżki, po raz kolejny poprawiając czapkę na łbie, wpierając sobie że monotonia małych miast ma plusy. Rutyna usypia. Gołe konary wytrąciły mnie z pantykułu, zawsze - jak co roku - chciałabym odłożyć ich nie uchronność, dać szansę na przetrwanie, tylko aura nie dopisała...

''  TAK, JAK NAJDRUDNIEJ PRZECHODZIĆ ANGINĘ W UPALNE LATO, TAK SAMO TRUDNO  DOSTRZEGAĆ PIĘKNO JESIENI, GDY JEST SIĘ W DEPRESJI '' 

                                                                                           - Jakub Żulczyk. 


Optymizm w czasach pesymistycznych, to jak ganianie za pozytywnych promykach ironizmu, wszystko się gryzie, ale jakże dobrze te uczucia są mi znane. Mówi się że to huśtawka nastrojów, tuż przed miesiączką, kiedy hormony buzują nie tyle we krwi, ale w umyśle. Kiedy biały staje się żółtym, by zmienić kolor i barwę, nawet smak ma żółty? Jak smakuje żółty, czerwony czy błękit? Czym kieruje się malarz, biorąc pędzel i maczając w odpowiedniej barwie, ponoć nie widomi uczą się rozpoznając barwy po zapachu....głusi grają wyczuwając rytm, a nadpobudliwi, maczają, mieszają i cieszą się konsystencją, bo co z tego namieszania wyjdzie zawsze ma swój kierunek, wzorzec, cel, coś z niczego zbudowane na próbach i błędach, dało posmak konsystencji wniosków, jakie to piękne móc wziąć pomysł i udoskonalić go w czyny, stać się panią i władcą która z myśli stworzyła i uczyniła coś namacalnego, coś co sprawiło jej satysfakcję, moduł i operandy, coś co może śmiało powiedzieć, ogłosić, że to jej, z pod jej ręki pióra, myśli, wyszło coś, nie kierowanego przez plecy, tego i owego...jesień ma swoje unikatową paletę barw, jest nieprzejednana i piękna w każdym calu, oryginalną, jakie to szczęście że nikt nią nie kieruje. Bo jesień...

'' W ZASNUTYM CHMURAMI NIEBIE KTOŚ POWYCINAŁ PTAKI. JESIEŃ SIĘ STARZEJE ''

                                                                                                        - Dawid Mitchell


Bo ta Pani nosi się jak wizjoner, jak cudowna osnuta mgłą, grozą, literaturą jak sukienką zwiewną, letnią, płochą i z wietrzykiem doznań, marzeń - osnutą - melancholią jak jesień złota która pasuje nazwą do tej Polskiej, z całą topografią historyczną, z dreszczem emocji, z całą pogardą do słotnej i dżdżystej, za wiatrem, i chłodem, jak szalem okrywającą ramiona i plecy jak pajęczą nicią, jak tkacz w wykonaniu wysublimowanej osnowie, wspinasz się na fotel, mając za nic to co za oknem, a tym co daje poświata lampki, kominek który daje ciepło, okrywa atmosferą nie tylko rozpalonym drewnem, lecz dając powonienie drzewa który uspokaja, hołduje ognisko domowe, ciepły pled, rzucony ot, tak od niechcenia, dobra herbata z dodatkiem cynamonu, imbiru, cytryny, lektura daje zastrzyk emocji, wieczór przeciąga się, zapominasz...myślami jesteś gdzieś tam, w świecie fikcji literatury, łapiąc, łączyć wątki, dać się ponieść fantazji, odejść, od tu i teraz, zapomnieć że tam za oknem...mokną chryzantemy, ostatnie liście porywa wiatr, że kot skryty za daszkiem piwnicy mruczy swoją opowieść...latarnie odbijają na kałużach krople deszczu, jak łzy dają złudne wrażenie cierpienia i lustrzanego odbicia nas samych, wymyślonych postaci z książki, bohaterów, z heroicznym zadęciem, pokonując własne słabości przechodzimy do grozy jesieni, jakby to tylko ta pora roku odkrywa mroki kryminalne. Taki projekt...

Bo:

'' ZACZYNAŁA SIĘ JESIEŃ. ZŁOTA, POLSKA, GÓWNIANA, BŁOTNISTA JESIEŃ, ZWIASTUJĄCA PRZYBYCIE MROZÓW I SZAROŚCI ''

                                                                                              - Patryk Bogusz

Pesymista zawsze znajdzie ujście w marudzeniu, bo polityka taka infantylna, bo szaro , bo ponuro, bo pandemia, bo ceny, bo inflacja, bo...realista - kalkuluje - jak by tu przeżyć i nie dać się pójść na manowce, widzi świat takim jakim jest, optymista zawsze, choćby spotkało go najgorsze, wyciąga pozytywne wnioski, konsekwencją jest niezrażanie się na nie powodzenia, idzie jak tyran do przodu, do celu, ucząc się na błędach, staje się silny, a reszta to...próby małych kroków. Bo jak to mówią, cieszy ich byle gówno, bo tylko te chwile dają wiarę i nadzieję, że jeszcze będzie pięknie, a uśmiech boli resztę świata, tych którzy nie potrafią wyjść z poza ram, form tych co narzuci im i nawkładali do głowy, propagandę, bo czy żyjąc w Wolnej Polsce nie czujemy się po trosze jak za komuny, wycięci, ocenzurowani, bez możliwości bycia sobą? Jesień taka podła, mokra, ciemna, zabrała ciepło, dała wilgoć i pleśń...zapach grzybów i zjełczałej podściółki leśnej, ograbiła drzewa z letnich sukienek, przywdziała w nagość, która jak szkielety - straszą naszą wyobraźń...Jesień, ta piękna pora, która szarością, bladością na długo przykryje świat, nicością - dając w zamian wiatrem i piachem po twarzy, która ograbi nasze zgrabiałe z zimna ręce, okryje szalikami i czapkami , okryje dzień ciśnieniem tak niskim, że wiadro kawy jest niczym, od miękkiej poduszki, kocyka i tego co kryje noc za oknem. A poranek budzą dając wytchnienie snom, sikorki, buszując w karmniku, robiąc ucztę bogów, za nasze - oczywiste. 

Komentarze