Faworyty.

; Mnie stamtąd, gdzie mię mus pański wytyka,
Już zalatuje czosnek i cebulą,
I z dziegciem, aż się nozdrza w kupę tulą ;
 J.A. Morsztyn

Twórczość Manueli Gretkowskiej przeważnie otwierała drzwi do kolejnych moich zaskoczeń literackich, powodowała osłupienie swoim niewysublimowanym językiem, prostotą stylu, szczerością przelaną na papier, która kazała się zatrzymać i zastanowić nad myślami, własną dygresją do fabuły, puentą  która wyrażała mnóstwo zastrzeżeń, jak i zachwytów. Osobliwe piękno jakie przedstawiła w ; Faworytach ; wydawnictwo Znak Litera Nova, to nic innego jak wersalowe oszpecenie byle jakości, nad rodem tytułowanych osób, które na zewnątrz, dumne z herbów, rodowodów, utkane z nici ckliwej cnoty, posiadały drugą stronę medalu. Okute w kłamstwa, intrygi, wszystko po to by dobrać się nie tyle do tronu, co czknąć dla siebie ; coś nie coś ; oddając się jak uliczne burdelanki, bez podniet, z wyrafinowaniem, robiąc sobie na złość. Mowa o roku 1765 kiedy to król Stanisław August Poniatowski rządził ; jak baba ; przewodząc Rzeczpospolitą, nabawiając się długów, kochanek po kokardę u której pragnął zasłynąć nie jako też kochanek, ale szukając miłości. Czy takową odnalazł? Magdalena Sapiecha była mu jakby najbliższa, pomimo bycia zamężną, kochała króla z serca, rodząc mu córkę. Izabela Czartoryska jak i Elisabeth Lubomirska kuzynki króla i jego kochanki, rywalki, mające mężów, którzy to sami wpychali Poniatowskiemu je do łóżka po to by uzyskać awanse, przychylność Pana, uwagę, zdobywać interesy, mieć głos w sejmikach o liberum veto. I ambasador drogiej matki Rosji którą to zarządzała caryca Katarzyna, kochanka Antosia, a ten z kolei uwielbiał Izabelę, do tego lokaj który węszył, podgadywał, kombinował swoje mikstury na rzecz jeszcze większej chuci, czując smak pieniądza. Każda z tych postaci, rodzin, robiła wszystko na swój własny użytek byle dopiąć się do władzy, tronu, odznak, pieniędzy. Nikomu nie przyszło do głowy by uszanować drugiego człowieka, a łózko stanowiło konfesjonał, nie ważne kto był ofiarą a kto katem, każdy wychodził tak samo okłamany, jak sam kłamał. Obietnice spełnienia, podszyte szyderstwem, intrygą, dowcip polegał na tym że sarkazm, z ironią przelewała czara goryczy, nad uczuciem, nad pożądaniem, nad posiadaniem władzy nad drugim człowiekiem. Skecz dobrego humoru, przelany zepsuciem, wersal po polsku, że ślepotą króla który pomimo korony miał tyle do powiedzenia co kot napłakał.
Świetnie skrojona powieść obyczajowa, dająca poczucie ile zawsze znaczył pieniądz dla człowieka, ile jest wstanie dla niego zrobić, nie ważne czy to ktoś bliski czy obcy, wszystko można załatwić poprzez ciało. Ciało w tym przypadku było kartą przetargową, kombinacją słów, podchodów, nikczemną grą wobec słabości króla który był delikatny, słaby wewnętrznie, nie poradny i schorowany. Wykorzystywały siebie dla własnych celów po to by mieć i nie ważne czy to sprawiało przyjemność, satysfakcję , one robiły wszystko by zniszczyć siebie na wzajem, okaleczyć i opluć, ba! nawet zgoła sprawdzić kto jest lepszym kochankiem, kogo można oskubać. I co się na końcu tej seksualnej przygody pomiędzy osobistościami, Radziwiłłem stało?  Czy zepsucie osiągnęło apogeum?
Zabawna historia na którą zapraszam, polecam, szczypta elokwencji zbrukanym sławą zamkiem Poniatowskiego. Jest mocna.

Komentarze