; Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób ;

                                         ( Counterpunch )

Rodzina...spójna całość, wspólnota, jedna księga, jeden wzór, wór wszelakich wspomnień, pamiątek, rodzina do której bez kija nie podchodź bo jak wsadzisz kij w mrowisko...rodzinna harmonia, idylla, walka, tocząca się od zarania dziejów i pokoleń nad religią i polityką a o tym pamiętaj - nigdy się nie rozmawia , nawet gdyby to była matka rodzona. A co by było a gdyby? gdybyś miała wybór, cofnąć czas i zdecydować : pchać się w tą miłość która i tak przeminie, która ulotni się, zatrze ślady po sobie, zawinie kite, która wzniosła wielkie bruzdy wad? pchałabyś się z myślą że przecież miłość wszystko może, uniesie, zwycięży, wiedząc że po kilkunastu latach trafi to wszystko szlag i nawet szybciej. Twoja walka toczyć się będzie z chwilą pojawienia się dzieci, nie przespanych nocy, obłędu w oczach - bo nie musisz czytać i tracić kasy na poradniki typu ; O życiu ; i ; Jak wychować szczęśliwe dziecko ; i jeszcze ; Jak w tym bigosie wytrwać do końca nie siwiejąc ; no właśnie, nie kupuje takich poradników - uwierzcie one same pojawiają się na mej drodze, same układają pytania i same tworzą odpowiedzi. Czytając jakże mądrą powieść Jonathana  Safrana Foera ; Oto jestem ; mam wrażenie że wnikam i obserwuję własną rodzinę, wiarę w której dorastałam, w której układałam własne marzenia na podstawie mojej rodziny. Gdybym mogła cofnąć czas, dziś pewnie bym utyła bez rodziny! zanudziłabym się bez dzieci! nie wychodziłabym z domu bo na początku to i owszem, byłoby ciekawie, mam czas dla siebie ( tryska egoizmem i to nie zdrowym ), robiłabym co chciała, chodziła i wracała gdzie i kiedy by mi się podobało, zero stresu i zewsząd czyhająca samotność która z czasem albo by nawykła do mnie albo bym zwariowała od ciszy...teraz kiedy mam rodzinę i 17 lat pożycia we dwoję a trzynaście z Nieletnią we troje plus dodać sześć z Pipinem, jest zawsze jakoś ( inaczej niż zaplanowałam ), nigdy nie wiem co zazgrzyta a co wybuchnie, co będzie pierwsze co doprowadzi do śmiechu, rozpaczy, krzyków, rozładowanie emocji poprzez darcie mordy jest standardem który nie pokazuje że coś z Tobą nie tak , ale wyładowanie to ma służyć że nie dusisz w sobie pokładów które się nawarstwiają i powodują wrzody żołądka i dwunastnicy. Jeden solidny wybuch dziennie skierowany w ; rodzinę ; jak czytam w jednym poradniku ( których nie czytam ) , służący tym samym jako pomoc i apteczka w jednym przez miłą i znaną panią psycholog - ma służyć uldze, ma przynieść efekt czystej kartki, po chwili strzepujesz okruchy wyładowania i jakby nigdy nic zajmujesz się myciem na przykład podłogi. Pojawiają się dzieci które powodują unicestwienie lub pokrótce zgon trwałego i wielkiego związku w coś co przypomina kupę gówna. Dzieci Cię absorbują, zajmują Twój czas od a do z, kiedy pozyskasz chwilę dla siebie to wiadomo co robisz: prasujesz, prasujesz, prasujesz...lub padasz na twarz i chwila relaksu gdzie słyszysz głosik w głowie : musisz spełnić swój obowiązek i spokój idzie w pierjot. Nie ważne jak byleby się odbył, dał ci kolejne kilka dni spokoju bo...on staje się inny, ona buduje w koło siebie mur, życie toczy się na tym co teraz, ważne i ważniejsze, my przestaliśmy istnieć, tamto zostało zamknięte w gablotę , usunięte w najciemniejszy kąt w muzeum, wierzysz że jak dzieci pójdą na studia, wyfruną z gniazda to ty zaczniesz żyć ( o ile żyłaś do tej pory, ), będziecie mieli czas by nadrobić czas, albo popadniesz w rozgoryczenie, w totalną rozpacz frustracji  bo to kiedyś będzie tym że teraz, już, natychmiast i nigdy nie nadejdzie. Powieść o rodzinie Żydowskiej, o kulturze i buncie przeciw rasizmowi o którym się mówi, nie wiele rozumie, a przecież nasza wiara Chrześcijańsko - Katolicka też ma wiele do powiedzenia, czy aby na pewno wiemy w co wierzymy, czy nasza wiara to wpojenie mamony bo bez niej nie dojdziesz jak ostatnio oświeciła mnie Nieletnia. Pierwszy level to chrzciny i płacisz. Drugi level to komunia i łażenie na nudne msze przez rok, przy czym płacisz, bierzmowanie to trzeci level i bunt że to już przesada, dwa lata łazisz i kto tego słucha ( oczywiście ze płacisz )...potem nauki przedmałżeńskie i czwarty lewel i znowu jak poprzednie płacisz. Ślub to wiadoma piąty przystanek i płaaacisz...potem płacisz na małych levelach, na msze, na kolędach by dojść do ostatniego levela - ostatnie namaszczenie i the end - w życiu i na ziemi udział wziął ten i taka i zapłacił / zapłaciła bo już nie zapłakał / zapłakała. Pipin ostatnio ( sześciolatek ), opowiadał mi o Chrystusie, więc ten urodził się i został poczęty przez anioła a Józef mamusiu - zapytał mnie syn, nie pogniewał się? ( i on jako dziecko wyczuło jakiś podstęp ), no i teraz , tłumaczę  - że pokochał Józef jak swoje to dziecię  które potem przybili do krzyża za nasze grzechy i poszedł do ojca w niebie na co syn - ale bajkę mi wciskasz... Gdyby nagrali film o Jezusie w wersji Gwiezdne Wojny, pewnie by to przemówiło bardziej na wyobraźnie. Powieść ; Oto jestem ; jest świadomą tego czym jest rodzina, stabilizacja i własne zdanie, czym jest tolerancja i na pewno nie koniecznie akceptacja. Polecam bo po kilku dziesięciu kartkach sam / sama, zaczniesz się zastanawiać czy aby na pewno dobrze wybrałam / wybrałem, zaczniesz podpatrywać i rozkładać na czynniki wtórne związek tak nieskalany że aż brudny, może jeszcze masz szanse coś zmienić, naprawić i zacząć od czystej kartki? a że zbliża się koniec roku skłania ku temu okazja. Z poważaniem . Renia.   

 


Komentarze