Mnie dwóch. Miesiąc do śmierci.

 Historie prawdziwe mają to do siebie że stworzone są z prawdy i faktów, nie mieszają iluzji fikcji literackiej, nie posiadają przekłamań, nie są pisane magiczną czcionką przy użyciu pięknych słów ubranych w piękne barwne kwiatki, podsycane fantazją. Za historiami tymi kryją się ludzie których znamy bardziej, mniej, z widzenia, z plotek, to dramaty odbywające się za ścianą sąsiada, w rodzinie, bliższej, dalszej lub swojej, to zmaganie się z traumami które mają wpływ na późniejsze podejmowane decyzje, życie, wykluczenie. Odbija się czkawką, demony które lęgną się jak gniazdo glisd zatruwa rzeczywistość, miesza w głowie, niszczy zdrowy rozsądek, pole widzenia, zniekształca zmysły, zaciera wartości. Ale czy tak być musi? Po cóż sięgamy po alkohol, narkotyki, używki różnego kalibru, co chcemy sobie udowodnić, czy to wybawienie czy ucieczka?





 ; Mnie dwóch. Miesiąc do śmierci ;

Tomasz Mielcarski

Wydawnictwo: Wydawnictwo Młodzieżowe Tem


; Dokąd musimy iść...My, którzy wędrujemy po Pustkowiach w poszukiwaniu lepszych siebie. ;

Tomek to chłopiec który wychował się w rodzinie gdzie tato nadużywał alkoholu. Ta trauma wyryła na nim piętno strachu, żalu, lęku o stabilność i normalność dnia powszechnego. W raz z braćmi i mamą nigdy nie wiedzieli czego się spodziewać, aż któregoś dnia tata odszedł. Nastała cisza, ulga, spokój? Kiedy chłopiec miał trzynaście lat po raz pierwszy w raz z kumplami zażył alkohol. I tak to się zaczęło. Wóda była tym co otwierało drzwi do bycia cool w oczach rówieśników, taki cwaniaczek który dorastał na osiedlu, wesoły, chciał zdobywać świat, co się liczyło? by zapić, by się bawić, korzystać ż życia pełnymi garściami, bo przecież młodość ma swoje prawa, musi się wyszumieć, wyszaleć, poużywać. Ale dla Tomka to była równa pochyła, bracia jego poszli w inną stronę, mama zapracowana, a on niby w rodzinie a jak samotny żeglarz w śród kumpli próbujący zyskać dezaprobatę, akceptację, chciał być tu i teraz, być panem sytuacji, Bogiem własnego życia. A potem to już była równa pochyła, doszły narkotyki, bo wóda to już było za mało, bez tych efektów WOW, a wizje po substancjach odurzających były świetne, czuł się wolny, czuł że lata, że może wszystko. Ale jak długo można tak pływać? Zaczęły się problemy z prawem, z ludźmi z pod ciemnej gwiazdy, wóda, narkotyki, dopy, mefa, hera albo inne gówno które już nie było drzwiami do raju a stanowiło nie lada wyczyn by zdobyć towar, pętla się zacieśniała na szyi chłopaka, a już osoby pełnoletniej kiedy przyćmiewała myśl: skąd wziąć kasę na działkę, na wódę, dni bez alko i narkotyków był dniem deliry, kombinowanie, prace które nigdy nie były satysfakcją z otrzymanej gratyfikacji, ciągle mało i za mało. Próba samobójcza, myśl że tak dalej już nie może, że stał się więźniem flaszki, tabletek, proszku, że jego konto to same długi, kuratorzy którzy zamiast pomóc kopali pod nim dołki do których wpadał bardzo często jak na posterunek policji. Nienawiść do samego siebie, samotność, ucieczka w prochy. Aż poznał ją, kobietę z którą pragnął wspólnie zacząć żyć. Jakaś nadzieja na lepsze jutro, normalność. Ciąża, stanie przed obliczem ojcostwa, odpowiedzialność, a tu dusi, szarpie, głosik w głowie krzyczy: ; JESZCZE TEN JEDEN< OSTATNI RAZ ;. Ile razy obiecywał, kajał się, czuł się winny, z wyrzutami sumienia lądował w tym samym miejscu, narodziny córeczki i jego chlanie, kolejne obietnice, wyprowadzki, krzyk rozpaczy, próby leczenia, zapijania, okłamywania siebie i reszty tych co jeszcze przy nim byli i zostali. Brak zaufania do siebie i wyrzuty sumienia. Kolejna ciąża i poród, jak długo trwała by Tomka gehenna, co dało mu siłę by zawalczyć o siebie, gdzie trafił i kto mu pomógł? Co było zapalnikiem jego zmiany że wytoczył największe działo, podjął rękawice heroicznej walki. A co by było a gdyby...

; Jeśli kiedykolwiek zamierzasz cieszyć się życiem - teraz jest na to czas - nie jutro, nie za rok. Dzisiaj powinno być zawsze najwspanialszym dniem. ;

                   - Thomas Drier

Książka ; Mnie dwóch. Miesiąc do śmierci ; jest wyrażeniem osobistych wspomnień, chłopca a później mężczyzny borykającym się z największym uzależnień od alkoholu i narkotyków. To obraz człowieka zagubionego w chaosie buntu, samotnego, toczącego walkę o działkę, akceptacje i przynależność do grupy podobnych jak on osób. Książka która wywiera głęboki przekaz co może stać się z każdym który zażywa substancje wyskokowe, narkotyki, jest przestrogą wskazując na cienką linie, lawirując pomiędzy życiem a śmiercią. Nie od dziś wiadomo że wszelkie nałogi burzą nie tylko spokój psychiczny, ale rozwiązują wiele spraw w tym rodziny, firmy, przyjaźnie, tworzą problemy, prowadzą do prób samobójczych, osoby cierpiące zazwyczaj borykają się także z chorobami psychicznymi wywoływanymi używkami. Kiedy tak czytałam miałam obraz człowieka który pragnął żyć, być lubianym, akceptowanym, posiadać namiastkę bycia tym którego się lubi. Lecz to jakich spotyka się ludzi na swojej drodze ma ogromny wpływ na to kim potem się stajemy. Łatwo powiedzieć, wystarczy przestać, odstawić, zawrócić. Dobre rady cioć i wujków, lecz osoby które nie żyją po to by czuć wszelkimi emocjami, zmysłami każdy detal minionego dnia, posiadając marzenia, oni marzą by nigdy to cholerstwo ( alkohol czy narkotyki lub inny zgubny nałóg ), się nie skończyły. Książka jako poradnik uświadamia, ale daje świadectwo człowieka który stoczył się na samo dno dna, kiedy już oczami wyobraźni widziałam jego nagrobek, niemoc i poddanie, on uczepił się jednej myśli, czynu, wziął ostatni wdech przed utonięciem i złapał się jak tonący brzytwy tej nadziei że jeśli nie teraz to kiedy, jeśli nie on to kto zrobi za mnie całą robotę, zawalczył o trzeźwość w mocny i wyrazisty sposób, idąc tą drogą dziś widzę człowieka świadomego, nie bojącego się mówić o nałogu, nie okrąża tematu unikając jak tabu. Dziś wspiera tych co sami walczą o siebie, o dzisiejszy trzeźwy dzień.  Książka posiada autora ilustracje które tym bardziej dają wiele do myślenia. Dla mnie tacy ludzie jak Tomasz Mielcarski są wyznacznikiem autorytetu, to nie słowa ich umacniają, ale czyny, pokazują swoją determinację, walkę która nie raz i nie dwa może zakończyć się fiaskiem, ale najważniejsze to się NIGDY nie poddawać. Mieć cel, iść do przodu i taranować wszelkie rzucane pod nogi kłody. Wielki SZACUNEK dla autora jak i dla każdego kto próbuje wyjść z nałogu. 

Osobiste spojrzenie na własne życie, wspomnienia, to książka z pazurem, niesztampowa, nietuzinkowa, niebanalna, tutaj nie ma brokatu, blichtru, to refleksja nad własnym życiem, to słowa które są mocne i dosadne, to obraz tego jak wygląda świat za kieliszka, po narkotykach. 

; Nadeszła wreszcie pora na naukę, która zajmie się pozytywnymi uczuciami, budowaniem cnót i postawi drogowskazy, umożliwiające odnalezienie tego, co Arystoteles nazywał '' dobrym życiem ''.

                      - Martin Seligman



Pragnę z tego miejsca podziękować Tomaszowi Mielcarskiemu za debiutancką książkę która pozwoliła mi zrozumieć świat oczami człowieka uzależnionego, weszłam tym samym w jego buty i przeszłam się po jego życiu, tak bardzo mi przykro a jednocześnie jestem szczęśliwa że wnioski jakie wyciągnął są bohaterskimi czynami z których można dziś czerpać korzyści. Tym samym dziękuję jemu za zaufanie, wspaniałą rozmowę, oby takich ludzi jak najwięcej pozytywnych. 

Komentarze