Patronat.

 

Nawet z pozoru najdziwaczniejsza, najskromniejsza pasja jest czymś bardzo, ale to bardzo cennym

                                                                    Stephen King ; Miasteczko Salem ;


Jest mi niezmiernie miło ( ok, jestem wdzięczna i szczęśliwa ), gdyż ( 05.09.24r. ), otrzymałam po raz drugi propozycję Patronatu najnowszej powieści Teresy Moniki Rudzkiej, wydawnictwa: Lucky. Jest to trzecia część kontynuacji Czekoladowej Dynastii, począwszy od opowieści o rodzinie Karola Wedla po Czas Emila Wedla ( 1841 - 1919 ), już niebawem ( bo czym jest czas, prawie jak płynna ciecz która przepływa poprzez palce ), w październiku ukaże się trzecia część dotycząca życia Jana Wedla ( 1874 - 1960 ), można uznać te powieści jako saga o losach Wedlów, opisana? mhm...z rozmachem, z pazurem, z lekką nutą ironii, dowcipu, ale słodka nuta elokwencji jaką czuć czytając, to niesztampowość rzemiosła, wykwit melancholii, ale stanowczości, przebija się tutaj styl niebanalny, język i opisy które wprowadzają w świat przecież minionej epoki, dekad, wciąga w zapachy, w życie prywatne, ale przede wszystkim rządzą postacie które są główne, usadzone jako bohaterowie powieści, a jakże żywe, miejsca, wydarzenia, to nie fikcja a jednak można zastanowić się nad życiem Wedlów, bo przecież fabryka powstała w czasach tak ciężkich, trudnych, można zadumać  ; jak to możliwe, by bez dzisiejszej technologii powstały tak wspaniałe dzieła kulinarnej słodkości ;, talent, pasja, cel uświęca środki, rodzina Wedlów udowodniła mi poprzez śmieszne anegdoty pisane ręką autorki, heroiczną walkę o przetrwanie fabryki, pnąc się do przodu, rozpychając się łokciami, udowodnili że nie ma barier do pokonania, jeśli pragnie się ; czegoś ; z całego serca, nie wystarczy tylko chcieć, trzeba próbować, wyjść za ramy własnych strachów, lęków, pokonać siebie, stanąć oko w oko ze swoimi słabościami i iść ku słońcu, w stronę marzeń. Warto nadmienić, że autorka borykała się z wielkimi problemami wydając pierwszą część ; Część Karola ;. Naszła mnie pewna refleksja, że jakże to było niesprawiedliwe ze strony tudzież tego sławnego wydawnictwa ( przydałoby się przytoczyć nazwę, ale się hamuję), które obiecywało, zwodziło o kolejne miesiące wyczekiwania, znając autorkę powieści mogłam wyczuć nie tylko zdenerwowanie kolejnymi obietnicami, wyznaczonymi terminami, kolejnymi problemami które pojawiały się na drodze wydania książki, doprowadzając autorkę i nas czytelników do niemal depresji. Być może tylko jeden człowiek zadecydował o odrzuceniu wydania, bo takie widzimisię wydało się redaktorowi oczywiste, ale kiedy przeczytałam że odrzucono książkę Stephena Kinga 30 razy, J.K. Rowling ; Harrego Pottera ; 25 razy, Tolkiena ; Władcy pierścienia ; 15 razy, może motywować. Dla mnie to wydawnictwo, strzeliło sobie w kolano, bo powieść to nie lekki romans, to nie chłam którego dziś pełno można spotkać w Kiosku Ruchu, ale dobra literatura obyczajowa, która potrafi rozbudzić zmysły naszej wyobraźni. Skąd przekonanie że książka jest zła, i dlaczego ktoś decyduje o jej ; być albo nie być ;?  Kiedy już powieść się w końcu pojawiła na rynku wydawniczym, poczułam ulgę i nie tylko ja, trzymałam mocno kciuki żeby ta historia miała pozytywne zakończenie, obawiałam się najgorszego, że osoba która napisała szereg fantastycznych powieści obyczajowych, rzuci rzemiosło, podda się, bo ile można walczyć skoro ciągle podcinają ci skrzydła, kiedy bez przerwy pokazują ci środkowy palec, czy walka jest warta świeczki? Warta, bo przejęła kolejną część równie bardzo dobre wydawnictwo z którym współpracuję barterowo, promowanie, spotkania autorskie na najwyższym szczeblu, autorka zadowolona, czytelnicy szczęśliwi. I raptem: ta dam!!! ukazuje się trzecia część losów Wedla, kiedy i w jakiej tajemnicy została poczęta? Zaskoczenie? a jakże wielkie. Ulga dla mnie, bo zawsze kibicowałam autorce, zawsze ją miałam i mam za ambitną powieściopisarkę która nie grzeszy językiem ciętym i frywolnym, uwielbiam jej styl, chociaż nie jest łatwo być jej recenzentem ( nie tu kropka, tam błąd, a ja tydzień pisałam recenzję bo ja to ; grafoman ; po przejściach dyslektycznych, gdzie pamiętam : co z tego że nauczyłam się płynnie czytać w wieku sześciu lat ; skoro pisałam w ciąż i bez przerwy z błędami, żeby tylko ortograficznymi, interpunkcja, te pieprzone przecinki...wrrr...nie widzę tego, pomimo lat spędzonych za klawiaturą, nadal je robię...wybaczają. Ale pisarkę kocham swoją miłością, bo potrafi zobrazować fabułę tak realnie że staje się rzeczywista. Mam nadzieję że po powieści Wedlów powstanie kolejna historia, być może inna, subiektywna, fikcyjna, nie ważne, byleby nie pozwolić podcinać skrzydeł, niech rozwija swoją jaźń, niech tworzy, niech przeprowadza proces swojego tworzenia, niech spełnia dla naszej radości czytelniczej. 

Pragnę z tego miejsca podziękować autorce która daje mi szansę pisania, cieszenia się z czytania, promowania, ukazywania książek, fragmentów, fotografowania, polecania... Nigdy nie będę zadowolona ze swojej recenzji, bo brakuje mi słów, nie wiem jak mam opisać to co widzę, czuję, słyszę, każdy zmysł jest realny i odczuwalny, autorka daje mi stryczka w nos, bo chce ode mnie dobrej oceny a ja zawsze notuję ją realnie i rzetelnie...Moja pasja jest bezcenna, kocham czytać i promować  polskich czytelników, dobrych i uczciwych wydawnictw, dziękuję za zaufanie, za dobre słowo, za każdą uwagę, za pasję, za TAKĄ FABUŁĘ. Polecam się...
Renata Mielczarek...


Komentarze